Dziś mnie chyba większość ucieszyła
Dziecię powróciło - odmienione pod względem wyglądu, urośnięte i króciutko ostrzyżone (od lat nosił półdługie kudły)
Pod względem psychicznym chyba bez zmian, a żeby się nie okazalo, że jeszcze gorzej...Wykąpało się, pożarło, poopowiadało (oględnie i oszczędnie na razie) i wybyło. Wybyli właściwie, bo śpią u nas obaj z tym kolegą, u którego spędził ostatnie blisko dwa miesiące - są jak stare, dobre małżeństwo
Przy okazji odbioru dziecka z Wrocławia nabyłam w ikei do świeżo pomalowanego pokoju: dwa regały i ławę w kolorze czarny brąz, tudzież jeb*** ups! jaskrawoczerwony dywan puchaty, a także zwis sufitowy papierowy biały
I lampkę na biurko, którego nie ma - ma być w piątek, więc zaś trzeba będzie jechać autem. Wiem, wiem - ikea to badziewie
I łeb mnie boli od tego wszystkiego, a dodatkowo chyba jeszcze od pogody i od faktu, że mnie starszy Młody z tymi wielkimi paczkami wiózł już po ciemku i w deszcz autostradą...