Zażywam tamosia od 2009r. (wrzesień).
Muszę powiedzieć, że dał mi popalić zwłaszcza na początku brania. Chyba czułam się gorzej, niż w trakcie chemii. Metabolizm spowolnił i przytyłam 10 kg. Wzrósł mi znacznie cholesterol. Endometrium utrzymuje się cały czas na poziomie 9-12 mm.
Po jakimś czasie organizm sie przyzwyczaił, bo teraz czuję się o wiele lepiej. Stosując dietę i ruch (intensywne marsze) zrzuciłam zbędne kilogramy. Na uderzenia nocne biorę bellergot i już się tak gwałtownie nie wybudzam. W dzień robi się nadal cieplutko, ale trudno, przeżyję. Na cholesterol łykam tabletki i też stosuję ruch. Endometrium cały czas pilnuję. Przyzwyczaiłam się jednak, że jest non stop pogrubione. Tak ma prawo być. Dlatego nie stresuję się juz dowcipnym usg i ewentualnym łyzeczkowaniem. Wprawdzie wiem, że jego terapeutyczne działanie jest najbardziej skuteczne w trakcie pierwszych dwóch lat stosowania, mimo to bardzo, bardzo, boję się przestać go brać.
Znam pacjenti, które maja przedłużoną hormoneterapię. Tylko wtedy po tamosiu trzeba wybrać któryś z inhibitorów i najpierw zrobić badania w kierunku osteoroporozy. Na tym muszę się dopiero zastanowić, czy jest sens przedłużenia
Na pewno biorąc tamosia czuję się bezpieczniej