Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 325893 razy)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1410 dnia: Grudnia 04, 2017, 04:14:13 am »
Każdy może, kto płaci ha ha. V. znamy od lat. Kilka lat temu mieszkal tu chyba z pół roku jako mnich, akurat jak ja leczylam raka w Polsce. Stwierdził wtedy, że jednak mnichem nie będzie i potem przyjeżdżał już jako gość, ale zawsze na dłużej i miał pomagać w pracy. Pieniedzy od niego długo nie bralismy, bo dal już kupe kasy zanim próbowal życia w aśramie, a potem już nie pracowal i nie zarabial. Zawsze przywoził jakies prezenty.

To miejsce jest po to, żeby mogli się spotkac ze swoim nauczycielem duchowym, zwłaszcza jeśli nie maja wstepu do USA. V. był dziwny ale nie czuliśmy, że to wystarczajacy powód, żeby mu zabronic przyjazdu. Ja od dawna byłam jednak za tym, żeby przyjeżdżał na krócej. Gaurze nie przeszkadzał. Az do tego roku.

Chłopcy zawieżli go do miasta, znaleźli tani hotel tuz obok dworca autobusowego, z którego odjeżdżają autobusy do Liberii. Okazało się, że żadna z jego kart kredytowych nie działa, więc zostawili mu jakies pieniądze (nie za duże, żeby zniechęcić go do kombinowania) i wrócili. Tymczasem matka V. zaczęła wydzwaniać z pretensjami jak moglismy jego, takiego bezradnego, zostawic samego w hotelu i jak on sobie biedaczek poradzi.  ::((

Na drugi dzień rano zadzwoniła w gtrakcie śniadania (biedny Gaur przełykał w locie arbuza, ganiając z tym telefonem przy uchu po calej jadalni)i uderzyła już w inny ton. V. przyznał jej się do wszystkiego, do napastrowania tamtej dziewczyny na FB, do wysłania mi tego porno linku. Więc nagle w mamusi odezwala sie pobożna Hinduska, ktora wraz ze wszystkimi przodkami pójdzie do piekła, bo jej syn obraził guru i wajsznawów (wyznawców Kryszny). Oznajmiła zatem, że przylatuje w czwartek i... zostanie z synem w Nicoyi przez kolejny tydzien, bo musza tu osobiscie oboje przyjechać, zeby przeprosić guru i mnie.  :o  No myśleliśmy ze Syamkiem, ze padniemy trupem nieboszczykiem słuchając tej absurdalnej rozmowy. Daremnie Gaur przekonywał, że przeprosic może przeciez przez skype`a, że powinna jak najszybciej zabrac V.

Gaur jeszcze nie wydawał się tak wnerwiony ta rozmowa jak my bylismy jej słuchaniem. "No wiecie, to tacy prosci ludzie, niech tam przyjedzie. Tylko nie wiem czy guru sie zgodzi". Kurna, chory psychicznie ma mnie przeprosic za to, że jest chory psychicznie? Czy ta kobieta wogóle rozumie co to jest choroba psychiczna?  :-X  W dodatku powiedziała coś jeszcze dziwniejszego. Oto pare dni temu brat V. miał pretensję, że rodzina bedzie miała przez nas problemy finansowe jeśli ktos bedzie musial przyleciec po V. A tu nagle kobieta chce nie tylko przylecieć, ale spędzić tydzień w hotelu i jeżdzic taksówkami. No i na arguemnt finansowy odpowiada, że pieniadze nie są żadnym problemem, bo oni przeciez wspomagaja krewnych w Sri Lance i finasuja edukacje jakims biednym dzieciom, zatem kase mają  ???

A potem było już tylko gorzej. V. wydzwaniał, że chce wrócic do Madhuvan, że sie boi być w tym hotelu i przyjedzie taksówką. Gaur oznajmił, ze wzwiemy policje jeśli to zrobi. Wydzwaniał i pisał na zmiane to do Syama to do Gaury. Wieczorem znów pisał, że sie boi, a mama z kolei pytała czy możemy ja odebrać z lotniska (prawie 2 godziny jazdy w jedna stronę)

Dziś od rana zadyma. V. zadzwonił, że nie ma pieniędzy, karta kredytowa mu nie działa (to prawda), że z hotelu go wyrzucają bo nie ma kasy, czy może przyjechać?  ::((  Rozmowa z matka- czy może mu odblokowac kartę (jest jej współwłascicielką)- "nie, bo V. wyjechal za granicę i nie zgłosił tego w banku, więc karta będzie zablokowana". No podobnego dziwactwa w życiu nie słyszeliśmy! Jak to współwłasciciel karty nie może jej odblokować??? Gaur spedził kilkanascie minut usilując sie dodzwonić na infolinie w Kanadzie, bezskutecznie. W tym czasie mama zadzwoniła, że powinni jechac i dac mu pieniądze, a poza tym to ona ma plan, że jak przyleci, to przyjada z V. i przez te kilka dni pomieszkają w Madhuvan.  :o :o :o

Kurka wodna, jego matka jest taka sama!  :o  Gaur stracił swoją święta cierpliwość. Ponoć na nią nakrzyczał, że ma sama orzwiązywac swoje problemy, bo my nie jestesmy od tego. Ona na to, ze przeciez mogłaby zaraz przyleciec po V., ale wtedy straci pracę.... No szkoda, ze mi tego nie powiedziała! Chyba w weekendy w tym banku nie pracuje? Mogla miec już V. w domu dziś, gdyby przyleciała wczoraj. Z Kanady to tylko kilka godzin.

Chłopcy nyli na skraju załamania nerwowego, nikt nie mógł sie zabrac do zadnej pracy, ja czekałam aż mi zawioza pościel do pokoi gościnnych, Gaur miał robic jakieś porządki, Syam dzis gotował. Przygotowanie posiłku to u nas czynność rytualna, obiad powinien być gotowy o 12-tej. Wydawalo się jednak, że dziś obiadu nie bedzie. Za 10 dwunasta zobaczyłam Syama drepczącego ku swiatyni w "stroju ludowym". "V. wlasnie nam oznajmił, że wylatuje jutro"

Teraz sie modlimy, żeby mamusia tego nie zepsuła  ::((  V. nigdy nie pójdzie na terapię. Matka tak samo usiłuje manipulować jak i on (może od niej sie tego nauczył?) i nic dziwnego, że nie zauwazyła nic niepokojacego w zachowaniu syna.

Agawa pewnie więcej rozumie z tych rzeczy, ale naszym zdaniem to wszystko to była gra. On po prostu testował na co i na ile może sobie pozwolić. Kiedy zrozumiał, że test nie wypalił, bez żadnych wyrzutow sumeinia czy niepokoju wraca do domciu, gapis sie w komputer.

Przypomniałam sobie tą scene sprzed lat, gdy tak strasznie krzyszal na Sanatana. Wrzeszczał bardzo głośno, ale bez żadnej mimiki, machania rękami, kontaktu wzrokowego. Siedział wtedy na podłodze, Sanatan stał. I teraz  mi sie wydaje, że on po prostu testowal co sie stanie jak tak sobie powrzeszczy  :o


Na pocieszenie mielismy po południu też fajna pzrygodę. Choc pewnie tylko Danie by się spodobala ;)
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline roza3

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4908
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1411 dnia: Grudnia 04, 2017, 07:00:19 am »
ja to mam chyba alergie na takie dueciki  "mamusia end syn"  >:(
sie mozna wq..ć samym czytaniem
2005-mastectomia piersi prawej, carcinoma ductale invasivum, G II, Bloom II, 13 węzłów usuniętych, w 2 przerzut, chemioterapia, trójujemna
2015-mastectomia piersi lewej-profilaktyczna z powodu brca1

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8012
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1412 dnia: Grudnia 04, 2017, 08:19:52 am »
Czytaniem to nie ale jak pomyślę, że miałabym być uczestnikiem tego, to .... No ale co wtedyy Braja by nam pisała, o kwiatkach i pogodzie? Właściwie przy jej stylu i umiejętnościach, to wszystko się chętnie czyta.
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline oooAncia!

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3737
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1413 dnia: Grudnia 04, 2017, 08:20:53 am »
O rajuśku. Znacznei bardziej lubię opowieści o perypetiach ze zwierzakami w roli głównej
Diagn. 12/2013, potrójnie ujemny, full service usług onkologicznych.

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1414 dnia: Grudnia 04, 2017, 09:00:16 am »
tia, bo ludzie są jakby czasami mniej przewidywalni i bardziej zobowiązujący ;)

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1415 dnia: Grudnia 04, 2017, 10:17:36 am »
Braju, to czekam aż się wyśpisz i opowiesz tę przygodę, która mnie zainteresuje. Pewnie o węże idzie  :)
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1416 dnia: Grudnia 04, 2017, 02:00:50 pm »
Oczywiście, ze o węże  >:D

Jak wspomniala, spodziewalismy sie gości. Dopiero po 3-ciej zawieziono mnie z poscoela, ale Gaur wpadł do tego domku i się przeraził zaciekami na ścianach. Myslałam, że widział je wcześniej, okazalo się jednak ze sa gorsze niz wtedy i powiedzial, że w tym domku gosci połozyc nie możemy. Wysprzątalam więc inną chałupę, wróciłam juz przygotowywać sie do wieczornej ceremonii i nagle ta myśl- już im powiedzialam, w ktorym domku bedą nocować, a ten bedzie zamknięty na cztery spusty. Nie wiadomo czy się nie pojawią w nocy. No to skombinowałam kartke, zrobilam napis gdzie jest nocleg i idę. Jakies 10 metrow od ścieżki która skręca do chałupy gdzie meiszkają Gaur i Syam zobaczyłam wysunietego, tak prawie przez połowe drogi dużego węża. Zatrzymałam się, żeby go przepuścić, lecz on ani drgnął. Wzorem miał jakby symetryczny, ale głowa wydała mi się mała, więc uznałam, że to boa. No ale co by to nie było lepiej nie odchodzić za blisko do węża, który się nie boi. Postanowiłam, że spróbuje go ominąć, choć niepokoiło mnie, że wyciągniety jest prosto i jeśli wpadnie na pomysl udziabania mnie, to jest w idealnej pozycji  8)  Stwierdziłam, że przejście obok niego drogą naruszy jego bezpieczna przestrzeń, więc gadając do niego, zeszłam na "pobocze", które w zasadzie jest stromym zboczem, modląc się, żeby w trawie nie było więcej węży i żeby nie złamać karku jesli zlecę pare metrów niżej.

Udało się! Wąż lekko spojrzał w moją stronę gdy znowu zeszłam na drogę i nie ruszy się ze swojej pozycji. Gdy juz docierałam do bramy, gdzie skręca się w strone domków gościnnych ujrzałam naszych gości, dzielnie maszerujacyh droga. Byli zmęczeni i najpierw chcieli juz iść do domku, ale jak powiedzialam o wężu, nabrali ochoty żeby go zobaczyć. Nie było wiadomo czy jeszcze tam jest, kiedy jednak wyszlismy zza zakrętu zobaczylismy, że Gaur i Syam przygladają się uważnie czemuś na poboczu.

"To grzechotnik"- powiedział Gaur "Popatrz na jego ogon!" Rzeczywiście, ogon wygladał podejrzanie. Wąż ruszył w górę zbocza i wtedy wyraźnie zobaczylismy jego trójkątną głowę. No ale faceci po stresie i wąż to nie jest dobre połaczenie. Gdy juz ich wyminełam jakies parę metrów, rzucili w węża kamieniam, żeby go spłoszyć. No takiego grzechotania to w życiu nie słyszałam, myślałam, ze mu ten ogon odleci!  ::(( I tym bardziej nie ruszyl sie z miejsca  >:D xhc
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1417 dnia: Grudnia 04, 2017, 03:38:19 pm »
Posrałabym się ze strachu, ale przygodę pamiętałabym do końca życia
Cenniejsza byłaby dla mnie niż zwiedzanie super zabytków
Braju, a jak goście, nie bali się iść do domku ??? W końcu może wrócić
Pisałaś dotąd o pytonach i boa, tych się nie boję, ale grzechotnik  ::((
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline oooAncia!

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3737
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1418 dnia: Grudnia 04, 2017, 05:28:29 pm »
oesuuuuuu... ::((  gorsze byłyby dla mnie chyba tylko pająki!
Diagn. 12/2013, potrójnie ujemny, full service usług onkologicznych.

Offline Becia

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3537
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1419 dnia: Grudnia 04, 2017, 09:14:56 pm »
Pisałaś dotąd o pytonach i boa, tych się nie boję, ale grzechotnik  ::((
Dana, nie boisz się pytona ani boa?  :o
"Człowieczy los nie jest bajką ani snem.
Człowieczy los jest zwyczajnym, szarym dniem."

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1420 dnia: Grudnia 04, 2017, 09:24:24 pm »
Na wielkiego grzechotnika natknełam się tu wiele lat temu, wędrując samotnie do zbiorników z wodą, żeby sprawdzić poziom. Ściezka była dużo bardziej zarosnieta, ja w ręku tylko konewka, ide sobie i nagle cos się zerwało z szumem, spojrzałam szybko w tamtym kierunku i zobaczyłam gotowego do skoku, naprężonego węża. Grzechotał ogonem i gapił się na mnie. Byłam blisko, po latach nie umiem powiedziec, ale to był wielki wąż i jestem pewna, że z tej pozycji w której był mógł mnie dopaść.

I wiecie co? Nie przestraszyłam się  :o  Myśl pierwsze: "kurde, nie mam kamery, może to byłoby ostatnie moje zdjęcie ale za to jakie!"  xhc  Myśl druga: "nie ruszaj się"

Trwaliśmy zatem bez ruchu oboje, patrząc na siebie. po jakichs może dwóch minutach bardzo powolutku zaczęłam sie wycofywać, ruszając tylko nogami, żadną inną częścia ciała. Odwróciłam się dopiero w bezpiecznej odległosci i polecialam po wszelkiego rodzaku bronie, kije, maczety, grabie, bo wode w zbiornikach sprawdzić przecież trzeba. jak wróciłam, węża już nie było  8)

To był najwiekszy wąż jakiego widziałam poza ofrodem zoologicznym. Trudno powiedziec ile długości miał naprawde, bo sie skurczył w gotowości do skoku. Pewnie też to uczyniło go grubszym- był grubosci mojego ramienia (a wtedy byłam grubsza niż teraz)  :o

Koło tego wczoraj... byłam bliżej. Ale on nie był wtedy jeszcze wkurzony  >:D
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1421 dnia: Grudnia 04, 2017, 10:25:58 pm »
Grzechotniki kojarzyły mi się raczej z Indiami, aale z dżunglą mniej
Przypomniałam sobie, córka zrobiła zdjęcie w Grad Kanionie w USA wygrzewającemu się grzechotnikowi na skale. Ale zdjęcie było zrobione z odległości ca 20 m. Miała dobry obiektyw i pokazując mi zdjęcie tego nie powiedziała. Dopiero potem
Braju, nie ma u Was ukąszeń grzechotnika? Może te gady w sąsiedztwie dżungli i wobec Was nie polujących na zwierzali, są łagodne i przyjaźnie nastawione i nie zalęknione. Zwierzę atakuje, gdy się boi, albo jest głodne, a tam pokarmu pod dostatkiem
Ale masz fajnie  ;)

Beciu pytona i dwa boa miała w domu w terrarium i poznałam ich zwyczaje co nieco. Dlatego strach przed nimi ogarniam
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1422 dnia: Grudnia 05, 2017, 03:30:15 am »
Dana, no przeciez sama miałaś węże! O ile to nie jest cos co ma pare metrów długości i może potraktować nas jako potencjalny obiad, to węże absolutnie nic do nas nie mają. Problem jest jeśli sie na takowego nadepnie (my też raczej takich sytuacji nie lubimy i możemy sie jadowicie odezwać  8)) Albo jeśli mamusia pilnuje gniazda.

We wsi kilka lat temu zona Miguela stanęła bosą nogą na grzechotniku we własnej chalupie  :o Biedniejsi tubylcy mają ściany, które nie sięgaja sufitu, dla lepszej wentylacji, i zdarza się że cóś im wlezie. Może też wleżć przez dziurawą moskitierę w oknach czy niezamkniete drzwi. No to kobieta trafiła do szpitala, gdzie jej podano odtrutkę. A za dwa dni trafiła na oiom, bo zaszkodziła jej odtrutka  ::((  A tydzien póxniej już smigała na plantacji kawy
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1423 dnia: Grudnia 07, 2017, 11:19:16 pm »
Mierda! Mierda! Mierda!   >:(  Jak ja niecierpię moich beznadziejnych prawnikow!!!  :'( To już był niemal ostatni etap, juz tylko pojechac zrobić dokument tożsamosci, dostalam wytyczne jakie papiery mam wziąć, takie też wzięłam. Wybrali mi filie ministerstwa w Liberii, "tylko" 2,5 godziny od najblizszego miasteczka, miałam tam spotkac ich przedstawiciela, załatwić co trzeba i radośnie czekac aż przyślą mi dokument.

Agent wydzwaniał do mnie ze 3 razy, ledwie go rozumialam ze wzgledu na akcent. Powiedzial, że dojedzie później, ale spotka się ze mną jego żona. Spotkanie mialam wyznaczone na 11-tą, byłam wcześniej. Ta mila pani dotarła, podeszłyśmy do biurka i @%&*!!! Brakuje waznego dokumentu! Z ambasady, ktorej tu nie ma!!!  >:( >:( >:( >:( >:( >:(  No w morde jeża, przeciez dostałam akceptacje bez niego, to co komu do tego?

Nie da się. Nie, bo nie. Przemiła pani żona, ktora jest prawnikiem ale nie imigracyjnym starała sie jak mogla, w 15 minut uruchomiła rózne kontakty, wydzwaniała do moich prawników w stolycy, znalazła cos a la konsulat honorowy, ktory jednak wypiął się na ta sprawę (wiem że pare lat temu za pieniądze to się nie wypinali  :P ) i po powrocie miał juz czekac na mnie email od prawników z jakims planem. & godzin w autobusach, dotelepałam sie do domu. Odpaliłam kompa i co? No właśnie- NIC  >:( >:( >:( >:( >:(
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2928
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1424 dnia: Grudnia 16, 2017, 05:00:09 pm »
Ciekawa jestem jak wyglądaja statystyki samobojstw wśród osób starających się o kostarykanska wizę.  ;D

Czekając na maila od "papug" zaczęłam szukac sama. I skoczyłam do góry z radości! Hurra! Własnie otworzono ambasade Polski w Panamie, od połowy roku powinna była przejąc obowiązki ambasady w Meksyku. Jest link do strony internetowej, adres, telefony, email! No to natychmiast wysamrowałam maila z prosbą o pomoc. Po 15 minutach... wrócił  >:(  Kliknełam w linka do strony internetowej- nie działa  >:( >:( >:(

Wynalazłam więc stronę meksykanska i z tłumu różnych osób wybrałam jednego pana, który jest tam konsulem (pomyslałam, że ambasador pewnie będzie zbyt wazny i mi nie odpisze). Pan odpisał rzeczywiście szybko, z zapytaniem dlaczego lokalni urzędnicy potrzebują, żeby on z Meksyku potwierdził, że jestem w Kostaryce, skoro widzą, że jestem  :o xhc  Zgodził się jednak pomóc o ile dostarcze mu wzór dokumentu, który miałby mi wysłac.

Tymczasem prawnicy odpisali w końcu, wysyłając mi w załączniku stronę "konsula honorowego", nazywającego się bardzo niepolsko.  ;D Więc czym prędzej napisałam. Na odpowiedź czekam już tydzien i wiem, ze nigdy nie nadejdzie, bo jak spróbowalismy podzwonic pod 3 numery telefonów podane na tej stronie, okazało się, że są wyłączone  >:( >:( >:(

No to znowu list do prawników. I znowu brak odpowiedzi (typowe dla tutejszych zwyczajów). Zadzwoniłam w końcu wczoraj, akurat iranski (!!!) prawnik byl obecny, wysłał mi wzór dokumentu, wysłalam do Meksyku. Ale... jest weekend, A wkrotce potem swięta, więc moze bede musiala tego maila wysłac ponownie po Nowym Roku  ::((
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia