Perło, szkoda, że tak się czujesz i myślę, że to urosło tylko w Twojej głowie
Powiem za siebie, niezależnie co napiszesz, jak bardzo Twoje zdanie różni się od mojego, z ciekawością czytam kolejne wpisy i cieszę się, że się pojawiasz
Też czasem się źle czułam, gdy dostawałam ostrą reprymendę za pouczanie na przykład, wycofywałam się na chwilę, ale ostre słowa zostawały i teraz gdy coś chcę napisać, siedzą gdzieś w tyle głowy. Nie determinują moich wypowiedzi, bo te czasem mam potrzebę z siebie wyrzucić, ale są i jeśli założę, że są życzliwe, pomagają, bardziej niż głaskanie
Dzięki Waszej dyskusji o homeopatii, przeczytałam, co to w ogóle jest: wg definicji dziedzina medycyny (nie szamanów!!!) która bazuje na założeniu podobnym do szczepienia. Czyli podać coś chorobotwórczego, w dużym rozcieńczeniu (i tu różnica ze szczepionkami) by wywołać reakcję obronną organizmu. Nie sposób się z tym nie zgodzić.
Zaś co kto nazwie homeopatią i podciągnie pod tę dziedzinę, to sprawa umowna i bym się nie kłóciła o nazewnictwo.
Zaś odnosząc do naszej przypadłości, która wywołana jest raczej błędami w kodzie genetycznym, a uaktywniona złym wpływem środowiska i obniżoną odpornością, to trudno znaleźć substancję (wirus, bakteria) która podana zostanie w małej dawce, by uodpornić organizm na nią, więc pozostaje nam podnosić odporność organizmu i w tym kontekście niektórzy zaliczą np. jemiołę do homeopatii. A kłótnia, czy to ziołolecznictwo, czy homeopatia, jest bez sensu. Ważne by działało i by była wiara w to, że działa. Amen