Nic dodać nic ując! Amorek jest doświadczony przez życie ,a że stara się wyciągnąć wnioski na przyszłość to i pamięta o dolegliwościach i ucieka przed nimi , jak tylko potrafi.
Mądra, super gotuje, niesamowicie tańczy... niebiosa chyba były zbyt chojne ;-)
Trzęsę gaciami tak, że aż boję się napisać. Bo jak napiszę, to będzie jakby bardziej prawda Dziś byłam na biopsji guza tarczycy. Wielkiego. 2 i pół cm Za tydzień wyniki. Powiadacie, że kciuki pomagają? To poproszę duuużoooo…
Nic nie mówiłaś o tarczycy, więc liczę, że kciuki się przydały...
Ale gdy słyszę tekst pod tytułem: "z pani przeszłością musimy być czujni…" to myślenie samo mi idzie w piz…u, a to co zostaje to galareta w mózgu, drżenie rąk i ogólne poczucie bezsensu
Nie wiem co powiedzieć... Tak odczuwam, gdy znajomi dopytują: no ale wiesz, nie boisz się, nie chcesz przyspieszyć wyników, no, ale co będzie kiedy???...
jak przeczytałam to zdanie, to mi stanęło przed oczami moje BRCA
Wiesz Różo…., nie raz się zastanawiam, jak potoczyłoby się moje życie, gdym dzieci nie miała. I czy patrzenie na nich, a w nich na siebie samą, jest powodem do radości i dumy, czy wręcz przeciwnie.
Przekazujemy naszym dzieciom, czy tego chcemy czy nie, całe dobrodziejstwo inwentarza wewnętrznego, i nie zawsze jest to fajne.
A jak układać się ze światem i ze sobą samym, gdy dzieci nie mamy, a tym samym niczego dalej nie przekazujemy? Wiele pytań filozoficznych wręcz we mnie się rodzi. Temat na ciekawą rozmowę. Wcale nie o macierzyństwie czy jego braku, a raczej o sensie życia, poszukiwaniu szczęścia nie w potomstwie, a gdzie indziej.
Dla mnie macierzyństwo było czymś, co zastąpiło mi twórczość. Dosłownie. Bo wychowywanie dzieci to głównie tworzenie, na inną twórczość, czy to pisanie, czy malowanie, po prostu czasu nie było, nie bylo również energii wewnętrznej. A teraz, gdy moje dzieci odchodzą w swoje światy, ja odszukuję w sobie możłiwości powrotu do czegoś, co we mnie bylo wcześniej. Jest trudno, jakby zagubiło sie na zawsze. Jakbym w dzieciach umieściła wszystko, a teraz jestem jedynie odtwórcza
A jak jest teraz?
Dzieciak mi wyfrunął z gniazda i fakt...twórcze życie "rzuciło się" na mnie. To bardzo ciekawe, co napisałaś Agawo...jest coś w tej koncepcji. Przecież, kiedy myślę o pozostawieniu czegoś po sobie, to kurcze...nie wyświetla mi się Marcelina (czy ma mnie to zawstydzać?), tylko "namalować", "narysować", "ulepić"...takie ślady zostawić. A ostatnio, po moich niedoszłych "akcjach" teledyskowych i kontaktach z aktorami, to łazi za mną jakieś kółko teatralne, czy cóś
Bo ja ogólnie to mam wrażenie, że część następnych warsztatów powinna poprowadzić Perła. Wciąż opowiadając o przygodach na planach... no jak magnes po prostu... i jeszcze ten strażak, który ma się zatroszczyć o Sasky ;-)
Bo człowiek może się spełniać na wiele sposobów. I dobrze ,znaleźć w tym równowagę. (...) Fajnie jest gdy potrafimy cieszyć się tym co mamy, a i oczywiście chciejmy więcej , rozwijajmy się i dążmy do samorealizacji! Tak najnormalniej , chciejmy być szczęśliwi !
Jestem szczęsliwa bo upiekłam wczoraj pierniczki:), cieszę się bardzo bo zaraz idę na moją gimnastykę ,a wieczorem na basen. Potem pojadę z moją ciężarną na zakupy. Mam książkę do przeczytania, słońce za oknem wznieca radość w moim sercu. Robię paczkę dla biednych dzieci. Czekają mnie dwie imprezy dla rodziny i przyjaciół. Cieszę się ,ze z nimi się spotkam i pośmieję. Znów zaczyna działalność moja grupa artystyczna , gdzie bawiłam się trzymając pędzel i kredki w ręce. Chciałabym cos zrobić by nasza Fundacja zaistniała tak naprawdę I oby tylko zdrowie było to chyba człowiek może i chyba powinien być szczęśliwy! Nie zboczyłam z tematu?
Pierniki... muszę nakleić kartkę na lodówkę, że pod koniec października czas nastawić ciasto! Uważność... cudowna i niedoceniana umiejętność. Spisuję swoje cuda... miały być 3 dziennie. Codziennie. Ale brak mi wytrwałości.
I nie brac ze mnie przykładu, bo ja głupia jestem.
No i masz babo placek... qrteczka...z kogo w takim razie mam przykład brać?
rozpoznanie kliniczne: Nod lob dex gland thyreoid
rozpoznanie cytologiczne: obecne w rozmazie z aspiratu treści krwistej, grupy typowych tyreocytów, przemawiają za zmianą o chrakterze łagodnym typu: adenomatiod nodule Moment otwierania koperty w sekretariacie, gdzie najpierw musiałam podpisać zgodę, poświadczyć odbiór etc, koszmarny; ściany się zbliżają, za moment na mnie runą, litery skaczą… odszukuję magiczne słowo 'łagodne"… uff…
W styczniu wizyta u lekarza, po potwierdzenie, że na prawdę mogę ufff… [/quote]
Ufffff.... Robienie badań i wyczekiwanie na wynik to dla mnie od czasu diagnozy to nic miłego. Ale nie to, że jakoś panikuję, nie śpię po nocach, etc.. Wiem (serio, weszło mi to krwiobieg), że nie na wszystko mam wpływ. I (zasługa mojej psycholog) zaczynam się martwić, gdy problem rzeczywiście się pojawia. Ale nie lubię tego elementu mojego życia – od badań do badań...
Agawo, dzielna kobieto (w końcu pokonałaś strach). Tylko takich kopert Ci życzę. I Wam wszystkim również.
Miałam dziś na prawdę sympatyczny dzień. (...) A tu niespodzianka; w dodatku niezwykle sympatyczna. Okazało się, że ludzie przybyli stadnie, pewnie ze 2 setki nas było, i pięknie wszyscy śpiewali. (...)Okazuje się, że ludzie chcą i generalnie potrafią śpiewać. Było ciepło, było rzewnie, było silnie, było nostalgicznie, było swojsko.
A Święta tuż-tuż Jutro po pracy rozpakuję ozdoby, powieszę przed domem światełka, w oknie gwiazdeczki. Może nawet zdążę po pracy kupić kosz gwiazd betlejemskich. Na reszcie zaczynam czuć świąteczny nastój [/quote]
W zeszłym roku przeżyłam takie kolędowanie: grupa mniej liczna, muzycy i literaci w Kielc, super klimatyczne miejsce. A jak Piotr Restecki i jego nauczyciel (Jerzy Pikor) zaczęli luźne interpretacje dawać na wiosłach.... Ojjjj! Włosy mi stanęły na głowie i ciary przeszły.... bosssskkkkoooo było!
Generalnie to na mnie w tym czasie (Boże Narodzenie) trzeba uważać... :-)
Szły, szły, szły i doszły. Mamy Święta
Więc pozwalam sobie tu złożyć Wam życzenia:
(...)
Nadzieja bowiem przenosi góry, ale tylko wtedy gdy mocno w to wierzymy.
Życzę Wam takiej nadziei, która pokona wszystkie "nie da się", "to niemożliwe", "bez sensu", na drodze ku przyszłości. I tej nadziei pokornej, która nauczy Was zgody na to, że nie wszystko wiemy, nie wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć i że nie na wszystko mamy wpływ. Przy tym szczypty cierpliwości też Wam życzę, bo ona pozwala nam oczekiwać. Wie, że wszystko ma swój czas.
Jedne z piękniejszych życzeń, na jakie się w życiu natknęłam.
Te płynące z głębi serca i jak najbardziej szczere usłyszałam 2 lata temu na korytarzach kieleckiej onkologii: zdrowia...
W nocy, niejako przy okazji, czyli idąc na Pasterkę, zahaczyłam o aptekę. Kilka dni wolnych przede mną więc o lekach na astmę sobie przypomniałam, aby wziąć. Kolejka na kilka osób, wszystkie zbolałe, wszystkie okutane pomimo temperatur powyżej zera.
- Coś na uspokojenie poproszę.
- ale na sen też, czy tylko na wyciszenie? - docieka zmęczona pani w okienku
- wszystko jedno, byle przestało się trząść od środka po wieczorze z teściową…
- aaa, to proponuję Verdin - poda odpowiedź
Z kolejki odzywa się pan:
- Verdin za słaby, niech pani weźmie lepiej Neospasimę Max i do tego Persen; dla mnie też od razu ten sam zestaw…
Przy okienku kolejna osoba:
- Raphacholin poproszę, Deprim tez niech pani dołoży, przyda się…
Wniosek sam się nasuwa - w aptece nie spotkały się osoby, dla których Wigilia dobra i spokojna byla… Co ja robiłam w tym towarzystwie? Dobre pytanie Chyba tylko przypominałam sobie, jak kiedyś Święta też nie były dla mnie dobrym czasem.
Jak dobrze, że to minęło Jak dobrze, że pomimo tak różnych osób, które zgromadziły się przy moim stole, potrafiliśmy rozmawiać, dzielić się opowieściami, śmiać się do siebie, przekazywać sobie radość i nadzieję.
Miłego czasu dla Was nieustająco [/quote]
Sorry, że taki długi cytat, ale szkoda byłoby go ciąć! Czasami w opowieściach kobiet po przejściach widzę siebie... Pewnie Wy też tak macie...
Właśnie wróciłam z balu maturalnego młodszego młodego Było cudnie; wzruszenie wypływało mi spod powiek… [/quote]
O rajuśku! Jeszcze 8 lat czekania przede mną... Ale chyba mi nieśpieszno. Choroba zmieniał juniora: stał się przytulaśny... jakoś nie wypleniam na siłę. Może to ostatnie miesiące tulenia...
Ależ jakbym bić mogła
Dziś skończyłam ostatni odcinek - 10-ty z 10-tej serii; więcej ni_ma Dla mnie tylko dr House. I na ekranie i muzycznie (choć łatwy nie jest).Zawsze i w każdej ilości!
Agawo 50-siątaka była super, ale 60-siątka najwspanialsza z dotychczasowych urodzin. Wszystko przed Tobą, a dzieciska ma się nei dla siebie, a dla świata, a jak se pójdą to tylko się cieszyć
Co chciałabyś, by się uczepiły matczynej spódnicy i nie chciały jej poluzować
Z radością oznajmię światu swoje 90 urodziny i przy użyciu zaproszonych gości zdmuchnę ten stos na torcie! Moje rówieśniczki wstydzą się krzesełka z przodu. Mnie każde następne, przeżyte – cieszą!
gdy pomyslę, że dłużej już z szanownym niż bez niego po tym świecie sie tułam, to mi tak_jakoś_dziwnie… [/quote]
Tiaaa.... w marcu bieżącego roku stuknęło na 26 lat bycia razem... minus 2 lata na degustację chleba z innych pieców ;-)
Fajnie się czyta, dobrze się myśli. Autorko i komentatorki – bardzo Wam dziękuję!