Mag, od czasu kiedy pierwszy raz pisalas o nietypowych stanach grypopodobnych i Twoich staraniach o zdiagnozowanie, bardzo przezywalam twoje klopoty, kolejne kroki do wykrycia przyczyny, ciagle bylas w moich myslach (teraz tez jestes) i bardzo wspolczulam...od 10 stycznia rozumiem Cie tak bardzo, tak bardzo...i Twojego meza, i Sonie.I masz absolutna rację, ze póki cos nie dopadnie osobiście, nie dotknie Cie ( to slowo Dotknie ma dla mnie teraz takie doslowne znaczenie-dotyk choroby), nie pojmiesz, nie wiesz jak zareagujesz. Mag, podziwiam, jestes jak zawsze wzorcem z Sevres, dzieki za Twój spokój, rzeczowosc, a nawet dystans.Wierzę, mowilam to wczesniej i to sie nie zmienia, ze dasz radę! Sciskam mocno! Jesli te moje slowa nie sa zbyt skladne, wybacz.Mam nadzieje, ze oddaja ducha, a nie lubię czytac co napisalam, wiec, bez poprawek