Dzięki sasky...Połowa mojego roku wyemigrowała do Barcelony...przemieszkiwałam tam (w sumie ze dwa miechy)...ożyły wspomnienia. Ja mam jeszcze Barcelonę nocną. Picie na Royalu z kwiatem wszelkiego menelstwa i tańce z nimi. I mam kąpiele o świcie, bo mieszkaliśmy na Mestrancy, tuż przy plaży... No i muzeum Picassa... Ech!
Walczymy sasky! Dajemy, dajemy!!!