Cieszyć się! Cieszyć!
Ja mam takiego staruszka sąsiada, który powinien
sensacyjne powieści pisać [wiele z nim było przygód, w tym remont robiony "temi rencami" bo prądu nie raczył użyczyć w zamian za opłacanie jego rachunku podwójnie itd. - zanim się okazało, że on po prostu głuchy JEZD i najczęściej tylko kiwa głową ;p].
"Ksiądz wczoraj, bry sąsiedzie, chodził po kolędzie"
"A chodził, chodził - on u mnie zawsze kurtkę zostawia!"
"Ale do nas nie przyszedł..."
"No nie, powiedziałem mu, że wy prawosławni!"
[tu chwila na logicznie przysługujące zbaranienie]
"Yyyy?..My? prawosławni?..."[Nic do prawosławnych - wielu znam]
"No do Was rodzina na podlaskich tablicach przyjeżdżała, to jak inaczej?"
...1. Gościowi trza było wtedy po prostu dać w ryj, żeby uniknąć jego kolejnych fantasmagorii rzutujących na naszą rodzinkę wiele razy później, tak? TAK!
- Kuszące i skuteczne by było na lata długie zapewne ..no ale jak tak staruszka? ;p
...2. Wytłumaczyć głośno na schodach, wyraźnie i powoli mówiąc/się_drąc.
...3. Prychnąć śmiechem...
A to teść przyjechał na jeszcze czarnych tablicach zaczynających się na B - z całkowitego POŁUDNIA kraju, ...raz, ...kiedyś -
Cieszyć się! Cieszyć!
z takiego co ładne nóżki dostrzega a dziurki myli - od klucza