Wczoraj ... się wkurzyłam.
Poszłam do gina (w rejonie, pierwszy raz, z powodów niezależnych ode mnie - czytaj: w luxmedzie zaproponowali mi termin na połowę lutego) po ... przedłużenie poszpitalnego L4, które było do wczoraj własnie.
Bo naczytałam się, że dwa miesiące można być.
Bo pomyślałam, że urlopu wypoczynkowego za czas zdrowotnego mi nie dali ... to se choć zwolnienie przedłużę.
Bo listę "do zrealizowania" jakiś czas temu zrobiłam, i kilka spraw długotrwających mi do zrobienia zostało.
Więc poszłam.
A gin, którego pierwszy raz widziałam na oczy, i który NIC o mnie nie wiedział, zapytał: a ile dni była pani na zwolnieniu? 30? To wystarczy!
Najpierw poczułam się jak ... wyłudzacz.
A potem się wkurzyłam.
I do teraz mnie ten wkurz nadal trzyma
Choć zwolnienie zieleni się w teczce i jutro wyląduje na biurku u dyrekcji.
P.s. TOJKA, dołączam do Twojego biegu maratońskiego:
- wczoraj gin: przedłużenie L4
- dziś szpital: odbiór hist-patu
- jutro CO-I : płukanie portu
- w czwartek: konsultacja u gina (dziś miałam farta i się wcisnęłam) z histpatem
- w piątek: może medycyna pracy (a może dopiero na koniec zwolnienia?)
- w sobotę: cały dzień ... szkolenie
Dosyć!
Grunt, że w hist-pacie nie ma wzmianki o ... same-wiecie-o-czym.
Są cosie, których we wrześniu jeszcze nie było ... ale było-minęło i se ne wrati