Boś pewnie na pusty żołądek zeżarła
Skojarzenie:
Kilka lat temu miałam w klasie Marcina X. Dziecko jak dziecko, ale miało cudowną Mamę (cudowną nie tylko ze względu na poniższą historyjkę). No i ta Mama co roku w tłusty czwrtek urywała się na chwilę z pracy w czasie, kiedy moja klasa miała lekcje ze mną, cichutko uchylała drzwi i bez słowa, za to z uśmiechem, wstawiała na pierwszą ławkę pudło pączków dla wszystkich uczniów i pani
Bardzo miłe to było
Zwłaszcza że Mama wcale nie w cukierni pracowała, ino w urzędzie pewnym, a pączki kupowała za prywatne pieniążki
Uczę kolejne dziecko tej Mamy, ale... nie mam swojej klasy