proszę powiedzcie mi, czy jestem a kuku, czy może mam wyjechać na księżyc?
mam koleżankę, u której w listopadzie zdiagnozowano raka szyjki macicy, naciekający i zajęty pęcherz, w czwartek miała
pet-a i okaże się co więcej (wg niej), w rozmowie powiedziała, że onkolog jej powiedział że gdyby teraz cieli, to musieliby usuną pół brzucha, więc najpierw chemia i radiologia.
twierdzi do mnie cały czas, że od urodzenia syna czyli od 10 lat chodziła do ginekologa na badania i kiedy była w kwietniu ub roku było ok, a już w pazdzierniku było nie ok
coż, lekarz do którego chodziła?? nie ma dobrej opinii, dla niego liczy się kasa,kasa i jeszcze raz kasa, a pacjentka jak nie ta to będzie inna
no i sedno sprawy ..... wczoraj dowiedziałam się od drugiej koleżanki, że to co ona opowiada to bujdy na resorach, że poszła do lekarza dopiero gdy miała krwotok, i wtedy wylazło szydło z worka......
dlaczego ona mnie kłamie??? dlaczego te kłamstwa mnie bolą??? i nie umiem ich zaakceptować i wytłumaczyć???
przecież prawda by nic nie zmieniła, i tak starałabym się jej pomóc psychicznie i budzić do walki
proszę, powiedzcie czy to ze mną nie alo???
czy to jest normalne w dzisiejszym świecie???