No i tak, właśnie wróciłam do domu. Najgorsze te korki w stolicy.
Chemię wciągłam w ciągu 1,5 godziny. Wyniki krwi lepsze niż przed braniem chemii FEC
.
Narazie samopoczucie ekstra, nażarłam się w restauracji jak diabli. U mnie to norma, po chemii obiad musowo zaliczam. I rzecz, która mnie zaskoczyła to to, że dostałam za darmo do domu 5 zastrzyków na szpik kostny. Wielkie zdziwienie
.
Tojka, ja to prawdziwy harpagan. Drążyłam temat, drążyłam a jak już odpuściłam i udałam się do lekarza w innej sprawie, to dostałam jeszcze ten docetaxel. Ja tam się nie poddaję, idę jak tsunami. Kur...... mać to nie grypa, tylko szkoda, że samemu trzeba szukać i walczyć jak tiger
.
Dodatkowo, z tych nerwów to jeszcze okres dostałam. Dosłownie prawdziwy dziwoląg ze mnie, zamiast po chemii okresu już nie mieć, to ja po każdej miałam a teraz to już co 20 dni mnie odwiedza ,,ciota,,. Widocznie u mnie w drugą stronę to działa.