Jakiś plan to jest
ale nie do końca realny, bo przecież dziecka, nawet te daleko mieszkające, co jakiś czas wpadną i to chciałyby do swojego rodzinnego domu
Ja stawiam na sąsiedzkie przyjazne, bądź poprawne relacje, gdzie byłaby wzajemna pomoc i troska
Zachód (mam na myśli Szweję, Niemcy) rozwiązał to tak: rodzice zwykle po uzyskaniu pełnoletności dzieci, mało, bądź wcale nie pomagają (mam na myśli przeciętną rodzinę, a nie bogaczy) a na starość sprzedają dorobek i przenoszą się do domu starców lub zatrudniają u siebie na stałe opiekunkę, a państwo to dofinansowuje (tak jest w Niemczech). Nie liczą tam na opiekę dzieci na stare lata.
U nas wciąż się na maxa pomaga i liczy się jednak na pomoc dziecków... Czas pokaże jak to będzie
Kiedyś dwa pokolenia mieszkały razem, teraz bardzo rzadko, chyba, ze bieda do tego zmusi...