O tu pisałam. Ogarnęłam jak znaleźć wiadomości które się pisało.
Mam dobre wiadomości (gdzie indziej też już napisałam).
Wynik rezonansu wyprosiłam, jest wszystko prawidłowe, żadnych cech patologicznych, onkologicznie ok, struktury prawidłowe, żadnych krwiaków, jest dobrze. Zatoka szczękowa z polipem, ale to mi wykazał już tomograf zatok.
Stres miałam cholerny, więc zrzucę go z siebie całkiem opisując całą historię.
Zadzwoniłam ok. 11, powiedzieli że wynik jest i żeby przyjechać pytać lekarki czy mnie przyjmie dziś. Przyjmowała od 14:30, no więc wiecie jaki stres. Cholerny. Musiałam wziąć ziołowe tabletki na uspokojenie.
Pojechałam. Wchodzę byłam w szoku bo mnie poznała, ale się przedstawiłam. Pytam czy mnie przyjmie, a pani doktor mówi, że mnie nie może dziś przyjąć bo ma tyle ludzi, że nie da rady, żebym zapisała się po świętach. Pytam ale jaki wynik z rezonansu, bo przecież nie wytrzymam i się poryczałam. I mówię jej że dopiero termin na styczeń był. Mówi mi że z ich strony czyli onkologicznie w porządku, ale muszę go skonsultować z innym lekarzem. Wystraszyłam się, zaś w stresie i pytam czyli do neurologa. Może nie usłyszała wyraźnie bo mi się głos trząsł. Mówię jakbym miała ten wynik to mogę się jeszcze przed świętami umówić. Zdziwiona była że mi nie wydali wyniku w rejestracji. W końcu mówi to niech pani zaczeka. Za jakąś chwile mnie poprosiła, kazała usiąść i mi powiedziała co w badaniu. Okazało się że polip w zatoce i to mam skonsultować. Oczywiście musiała mi powtórzyć że wszystko w porządku, bo się dopytywałam czy nie ma jakiegoś krwiaka, naczynka uszkodzonego. JEST DOBRZE UFF