wypełniłam i o dziwo poszło mi to bardzo szybko, w pytaniu o obawy w związku z operacją brakowało mi podstawowego problemu- obawa o przeżycie z powodu samego raka. Ja kompletnie nie rozumiem jak można bać się zeszpecenia, popsucia sobie życia seksualnego itp. gdy tak naprawdę zagraża nam śmierć?
a prawdę mówiąc mam już dość ankiet dotyczących tematu co kobieta ma na myśli w łózku i przed lustrem, gdy obetną jej cycka z powodu śmiertelnej choroby. To chyba ostatnia ankieta jaką wypełniłam .
Dla Pani problem spadku poczucia atrakcyjności czy też pogorszenia relacji z partnerem (głównie pożycia seksualnego) może być niezrozumiały, jednakże dla wielu z Pań jest to bardzo ważny aspekt życia, w związku z czym właśnie na tym postanowiłam się skupić. Co nie zmienia faktu, że moim celem nie było spłycenie raka piersi tylko do wyglądu. Uważam jednak, że opieka nad kobietą zmagającą się z rakiem piersi nie powinna się ograniczać jedynie do aspektu klinicznego, ale także obejmować opiekę i wparcie psychologiczne tak, aby "to co mają na myśli w łóżku i przed lustrem" nigdy nie było powodem obniżenia jakości życia.
Jeżeli ankiety, które wypełniamy od lat powodują , że opieka i wsparcie psychologiczne kobiet po raku rośnie i sprawia , że "to co widzimy w lustrze i co przypomina nam się w łóżku" nie obniża nam jakości życia to pięknie. TYlko ...nie wiem, czy cokolwiek zmieniło się w tym temacie przez 12 lat mojego zycia bez piersi.
I ( do Agi) - to co odczuwam przy wypełnianiu ankiet, nie nazwałabym znużeniem, ani ( do pśmiechowskiej ) nie jest mi obce uczucie jakiejś straty w sensie kobiecości takiej cielesnej, więc nie powiedziałabym, ze temat jest dla mnie niezrozumiały. Temat jest bolesny bo chociaż świadomie zdecydowałam się na mastektomię, kierowałam się walką o przeżycie, na pierwszym miejscu było przetrwanie. Jestem osobą która nie znosi płakać nad rozlanym mlekiem, jak cos postanawiam to z pełnymi konsekwencjami czyli nie pozwalam sobie na lament nad stratą kawałka ciała i ładuję się pozytywnie. Jeśli nie ma wyjścia z sytuacji to próbuję zaakceptować stan aktualny i cieszyć się tym co zostało. Niestety co jakiś czas ktoś uświadamia mi, ze to jest strata, ze jestem mniej atrakcyjna, że to nawet chyba dziwne, że nie mam problemów łóżkowych, nawet kiedyś usłyszałam ,ze powinnam się cieszyć bo inny ( mąż) może by mnie zostawił ? chyba to wytrąca mnie z równowagi. Bo tak ogólnie to staram się mieć to w nosie i łapać chwile.
Tak, tylko starałam się wyjaśnić o co mi chodziło ( być może i dzień był gorszy), ale jeśli te wszystkie ankiety ( nie wiem w jakiś sposób) spowodują, że kobiety bez piersi poczują się lepiej, to niech się sypią , będziemy wypełniać!