dziewczyny, odpadła mi roleta z okna. wiecie, taka kolorowa, którą mam zamiast zasłonki, z biedronki za dwie dychy. najpierw psuł się mechanizm i wogle nie chciał trzymać, to metodą chałupniczą brałam taśmę malarską i przyklejałam sznureczek do ramy... bo od szanownego się naprawy nie mogłam doprosić. i tak to funkcjonowało. długo za długo. aż w końcu dziś spadła na mnie i moja wytrzymałość wypowiedziała kilka nieparlamentarnych wyrażeń.
nie chcę już najtańszego badziewia (bo to badziewie), a na porządne i najdroższe mnie nie stać. podpowiedzcie jakieś rozwiązania. zasłony nie wchodzą w grę, bo mam zamocowane karnisze z 1 szyną. i dotychczas było tak, że na nich wisiały firany, a po zmroku spuszczałam rolety. coś muszę mieć, bo po 1. mieszkam niewysoko, a po 2. na przeciwko mam o wiele wyższy blok z sąsiadami chorującymi na szybicę.
myślicie, że rolety kupione w casto albo w LM wytrzymają trochę dłużej?