Parabolu oczywiście, że nie ma reguł, jeśli idzie o choroby. Jest wiedza, do której się stosujemy, albo nie (ja w przypadku cukru tylko częściowo) jeden organizm zniesie Syberie, drugi wymięka przy lekkim minusie...
Mojej koleżanki mama ma 96 lat i nie pali od może 6-ciu. Żadnych raków, umrze pewnie na starość. Takie organizmy też bywają.
Ja od zawsze dusiłam się od dymu papierosowego, a gdybym się zaciągnęła, to boję się, że bym z braku tchu zaniemogła. W młodości mojej wszędzie się paliło, nikt nie zwracał uwagi na to, że jest to szkodliwie. Rodzice w obecności dzieci palili, na dyskotekach, właściwie wszędzie. I ja nieraz byłam biernym palaczem i to już było miarką ponad możliwości mojego organizmu. Ale każdy ma swoje granice w tym zakresie.
Miałam serdeczną koleżankę, która mając 45 lat zmarła na raka płuc (paliła sporo) i znam takich, którym wydaje się, że nie szkodzą.
Każdy ma wybór