Dwie noce z rzędu pioruniaste. Wczoraj po ulewie wybrałam sie zobaczyć czy domkow gościnnych nie zalało. I tak z głowa w chmurach wlazłam na sliski cement i zaliczyłam glebę
cud numer jeden to że łeb jednak betonu nie dotknął, cud drugi, że wieszosc impetu poszla w lewą ręke i prawy posladek, cud trzeci, ze choc byłam pewna, że mój kregosłup sie nie podniesie po tym jak kośc ogonowa zetknela się z betonem, to w zasadzie boli mnie wyłacznie pól tyłka. A jednak mimo "cudów" własnie strona operowana cierpi bardziej.
Ledwie sobie usnelam w jedynej mozliwej pozycji, z prawa ręką na trójkacie, lewą na poduszce, poduszka pod nogami, jak nadciagęła nawalnica w srodku nocy
No cóż, to zawsze poprawia jakośc moich mantr, a wołalam je glosno po kazdym grzmocie
Bhima po pierwszym bliskim piorunie dał w długą, do domku Szweda, gdzie w ramach samopomocy psychologicznej zajął sie walką ze skunksem, co cudownie odwróciło jego uwage od wyładowan atmosferycznych
To moje trzy dni gotowania, nadgarstka prawego prawie nie moglam zginac, całe ramię jest sztywne, tyłek otluczony i podrapany. Syamek kupil mi zel z arniką, na nadgarstem pomogło błyskawicznie. Nie jestem pewna czy to bezpieczny srodek do stosowania na reke bezwęzlową, ale co innego moge zrobić? Jak przyłozylam zimny oklad to mi jakas wysypka wyskoczyła. Po tym zelu nadgarstek już zdecydowanie lepszy.
Dziś rano przeszłam się w okolicę, gdzie moim zdaniem spadla większość tych piorunow. No i obok jednego domku leżało rozłupane uschniete drzewo. Może z 5 metrów od domku!
Pień zwalil sie na druty elektryczne, które akurat w tym miejscu nie są nijak chronione. Ależe elektrycznośc tam wyłączyłam, bo przez kilka miesiecy jeszcze nikt tam nie bedzie mieszkał to moze ten fakt ochronił prad na pastwisku elektrycznym? W ubiegłym roku piorun uderzył blisko innego domku i choc było to dośc daleko od pastwiska przepięcie jakoś przeskoczyło i spaliło bezpieczniki. Dobrze, że byk i woły sie nie zorientowaly