No i co z tego, że rak. A gdyby nie rak, to żyły byśmy 150 lat? Nie, bo wpadłybyśmy pod auto, bo walnąłby nad piorun, itp. Ja wolę żyć ze świadomością, że ta chemia, którą wzięłam ubije gada, niż żyć ze świadomością że godzina się we mnie rozwija.
Ańcia z rakiem wątroby to różnie bywa. Mój brat choruje na szpiczaka, przyplątał się guzek właśnie na wątrobie, wycieli, zbadali. Rak. Brat dalej sobie żyje, tylko ten szpiczak go wykańcza.