Są też fajni "znachorzy".
Pierwsze zetknecie z 'alternatywą" było oczywiście poprzez osobe mojego wujka. Do tej pory jak odwiedzam jego i ciocię to wola mnie do swojego pokoju i przerabiamy pobieranie energii w odpowiednich kolorach
Potem był Nardelli- do niego chodzilismy całą rodziną, ja nic a nic nie czułam. Do Harrisa nigdy nie trafiłam, ale chodzil mój dziadek. Któregoś razu zdarzyło sie, że poszedł o lasce a wrócił bez bólu. Tylko to pewnie raczej byla jakas sugestia, bo choroba sie niestety nie zatrzymała.
Ciocia Irka i jeden z wujków odwiedzali Serwinkę. I jej mąz i ona cieszyli sie renomą, jak sie wydaje zasłużoną. Nie wiem czy ktoś kontynuuje tradycje rodzinna, Serwina już chyba nie przyjmuje, o ile jeszcze żyje.
Jeden zabieg reiki u Ukrainca (chyba Ukjraińca, wtedy to chyba jeszcze Sojuz był). Rewelacji nie było, za to ile sie nasluchałam o lądowiskach kosmitów w Rosji
Kaszpirowski- to był przypadek jak sceptyczny umysl może zniszczyc uzdrowicielski wpływ "cudotwórcy". Otóz od czasów studiów bolała mnie dolna szóstka. Ząb leczony kiedyś kanałowo, niby nic nie wychodziło na rentgenach, a dyskomfort przy gryzieniu był tak wyraźny, że przez ponad 20 lat nie gryzłam prawa strona szczęki... W kazdym razie wtedy bol towarzyszył mi od lat kilku. Kaszpirowskiego ogladalismy z zapałem, bo widowisko bylo relaksujace. I tak po któryms seansie nagle uswiadomiłam sobie, że ząb przestal boleć! Mój mózg wpadł w panikę i jakiś rodzaj obsesji, mieląc nieustannie, że to niemożliwe. No i po dwóch czy trzech dniach takiej "medytacji" ćmienie w zębie wróciło
Zielarz z Nadarzyna- szybka diagnoza wahadełkiem, za darmo. a potem zalecenia dietetyczne i droga mieszanka ziół własnej produkcji do używania przez 3 miesiące. Nie znałam nikogo kto wprowadziłby w zycie diete ani nikogo, kto byl w stanie dopić do końca te ohydne w smaku ziółka. Pan Zielarz orzekł, że mam mięśniaki. to samo powiedział koleżance, a ta zaraz pobiegła do gina, który mięsniakow nie wykrył. Doszłam wiec do wniosku, że tez ich nie mam, a to zwątpienie w diagnoze skonczyło sie ogromnymi problemami za lat kilka. Pan Zielarz byłby ze mnie dumny, że nie jej cukru
"Czarownica" przyszła kilka razy do naszej świątyni pod Warszawą razem z jedną z wyznawczyń. Choć jej diagnoza była guzik warta, a piekielnie drogich suplementów szemranego pochodzenia nie zamierzałam kupować, to powiedziala mi jedną rzecz, która okazał się być prawdą. a mianowicie powiedziała, że mam problemy z kobiecoscia, poniewaz cos się wydarzyło gdy moja mama była w 4-tym miesiacu ciązy, co sprawiło, że nie czuje sie bezpiecznie jako kobieta. Zapytałam potem moją mame czy cos niemiłego sie wydarzyło, gdy była w czwartym miesiącu ciązy. Powiedziała mi, że taksówkarz próbował ją zgwałcić
Kolejna osoba- nie pamietam niestety nazwiska, a szkoda, bo ten pan wart jest reklamowania dla osób pragnacych alternatywy. To lekarz medycyny, który zajmuje się też medycyna tybetanską. Zjawiskowy gościu, klimat w gabinecie nieziemski! Facet był troche zwiazany z buddyzmem tybetanskim. Pan wymaga robienia badań w celu weryfikacji postepów w terapi,
Kolejna (ta była kiedys na FB, może nadal jest)- lekarz medycyny i homeopatka. To ona mi powiedziała, że bedę miała raka
Świetej pamięci Franciszek Pióro- ledwie pismienny chłop we wsi zabitej dechami, który za okupacji nauczyl sie niesiłowego nastawiania kręgosłupa od niemieckiego lekarza. Do tego był niesamowicie tani- 10zł od "bogatych". Tylko trzeba było przetrzymac przasne żarty, klepanie po tyłku (klepał tez facatów ha ha), a jak już się dobrze zestarzał to trzymało sie nerwy na wodzy, bo dziadkowi się rzeczywistośc z fikcja myliła i okazywalo sie na przykład, że był kumplem papieża
Jak sobie jeszcze kogos przypomne to dopiszę
PS
Ania od refleksologii- zdjęła mi swego czasu opuchlizne nogi i reki samym masażem stóp!
Kolega od czakramów