Jak to nie zrobiono biopsji? Przeciez leczy się na jakiejś podstawie. Jeżeli talkowanie opłnej miało związek z rakiem to oznacza, że są przerzutu do płuc czyli leczenie jest paliatywne, nacelowane na przedłużenie życia i będzie trwało dopóki leki będa działać (co sprawdza się poprzez badania kontrolne). Zatem dopóki leczenie działa nie ma mowy o jakimś dalszym planie, po prostu będzie kontynuowane. Jeżeli rak zacznie rosnąć lekarz zmieni leczenie na inne. Na podstawie podanych leków mozena jedynie wniskować, ze jest to rak zależny od hormonów i nie ma nadekspresji HER2 (dobrze że nie ma). Leczenie wygląda na dobre, nowoczesne.
Co do rokowań to nie ma sensu żebyś sobie psuła nimi nastrój. Rak z przerzutami uznawany jest przez medycynę za nieuleczalny. Nie oznacza to, że nikomu się nie udało z niego wyzdrowieć, jednak nie ma żadnego schematu na to kto wyzdrowieje a kto nie i dlatego lekarze wyzdrowienia nie obiecują i na ogół w leczeniu paliatywnym nie stosują najbardziej agresywnych metod, żeby nie pogarszać samopoczucia chorej osoby. Jedna z moich cioć żyła 11,5 roku z rakiem w tym 8,5 z przerzutami, przerzuty do płuc i wątroby. Na szczęście nikt jej nie uświadomił jakie miała rokowania, więc żyła sobie spokojnie i pełnią życia. I tego też życzę Twojej mamie. A może będzie ona w grupie szczęśliwców i uda jej się wyzdrowieć