Nerwicę da się poskromić, jako dziecko zawsze się dusiłam przy zasypianiu, chrząkałam, charczałam, kaszlałam. Gdy miałam lat naście w koncu matka wzięła mnie do laryngologa- "nerwica" orzekł i zapisał neospazminę. Zanim połknełam pierwszy łyk duszności zmalały, wystraczyła świadomość, że to "tylko" nerwy. Z fobią ciemności i nerwicą natrectw uporałam się sama, na strach przed piorunami i igłami zapodałam sobie sesję hipnotyczną- kurcze, nie mogę uwierzyć, że jedna wystarczyła, żeby objawy bardzo się zmniejszyły (czemu nie zrobiłam tego ZANIM zaczęłam chemię) a wydawało mi się, że się nie dałam zahipnotyzować