Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Kawiarenka => Przeczytane w necie => Wątek zaczęty przez: mag w Października 28, 2013, 10:06:52 pm
-
kliknij żeby zobaczyć całość:
WALKA DO SAMEGO KOŃCA (http://kultura.wp.pl/gid,16116492,title,Fotograf-udokumentowal-walke-swojej-zony-z-rakiem-piersi,galeria.html)
"Aby nadać chorobie jakikolwiek sens, Angelo postanowił udokumentować zmagania żony z chorobą. Aparat fotograficzny zarejestrował wszystko - szczęście, dramat, radość, rozpacz, nadzieję, zrezygnowanie i przede wszystkim - głębokie uczucie, które mimo że budowane było zaledwie kilka miesięcy, z dnia na dzień tylko rosło w siłę. Aż do samego końca."
-
widziałam parę dni temu ....smutne ....
-
Bardzo smutne, ale zarazem piękne i prawdziwe xhc
-
Smutne, bardzo smutne :-\
Ale ja uważam, mimo, że zdjęcia są bardzo dobre, że to niezazbyt właściwy/trafny (nie wiem jakiego słowa użyć) sposób dokumentowania takiej historii. Na mnie działają one bardzo przygnębiająco, a co dopiero na innych. Mogą odstraszać, a nie zachęcać do oglądania. No, ale taki był zamysł i takie som prawa autora. Ja mogę mieć natomiast swoje zdanie.
-
o, a właśnie wczoraj to oglądałam na gazecie (mniej fot). wydaje mi się, że każde zdjęcia w tym temacie będą w taki czy inny sposób poruszające jakieś emocje, czy to na plus czy na minus, obojętnie przejść się nie da. nie chcę niczego ujmować Angelo, nie neguję jego/ich uczuć, intencji ("Angelo miał świadomość, że rak jego żony może zmienić coś w życiu innych ludzi"), ale tak naprawdę nie rozumiem tej dokumentacji - że niby w jaki sposób ma pomóc innym? chyba najbliżej mi do zdania jednej z komentujących, no i zdecydowanie bardziej podobały mi się zdjęcia Chustki i Niemęża - mimo że zakończenie takie samo, to jednak zupełnie inaczej odbieram całą historię. te zdjęcia Jen&Angelo są przejmujące, owszem, ale brakuje mi w nich tego czegoś
Po pierwsze - patrząc na zdjęcia - to żaden foto-reportaż. To tylko zbiór portrecików z różnych etapów życia - umierania. Czyli zdjęcia, właściwie nie opowiadają o walce z chorobą. Praktycznie emocji też za wiele nie przekazują - a już na pewno nie uczucia męża. Wręcz odczucie jest jakby było całkiem miło,kilka obrazków z życia, z chwil zadumania, odpoczynku itp.
Dwa razy chorowałam na nowotwory złośliwe - operacje, chemia, naświetlania - nie będę opisywać, bo i po co? Fotografia, to mój zawód. Patrząc na te zdjęcia - hm, przyznam, że cóż - jeśli ktoś chce o tym opowiedzieć, to proszę, ale spodziewałam się czegoś bardziej pełnego uczuć, pokazującego walkę, różne chwile życia, to, że mąż jest z żoną, a nie obok, że z nią odczuwa, a nie obserwuje jak robaczka pod mikroskopem i ewentualnie robi sobie miłą uśmiechniętą "sweet-focię" z żonką. Jakieś chybione te zdjęcia. Można było zrobić to bardzo dobrze, albo nie robić wcale.
lecę teraz na rehabilitację. pomyślę nad tym, bo temat jest szerszy
-
A ja nie patrzę na te kilka zdjęć zamieszczonych w tej galerii, jako na całość. To kilka przypadkowych zdjęć. Myślę, że wszystko zależy od tego, jak się zdjęcia dobierze ( fotografował żonę kilka lat ) i jaki da do nich komentarz.
To co tu widać, to jedynie próbka. ( tak myślę ) i to dobrana przez jakiegoś redaktora.
A zdjęcia są smutne, no bo ...są smutne. I tyle.
-
Każdy artysta ma prawo do pokazywania tego co czuje, nie zależnie, czy komuś się to podoba, czy nie. Można tego nie oglądać, jeśli się nie podoba.
Ja to odkrycie siebie odebrałam, jako hołd złożony kochanej osobie, w sposób, jaki fotograf potrafił to zrobić. Wg mnie chciał zatrzymać czas, fotografując każdą z tych chwil. I jeszcze jedno, pokazał, że miłości tej prawdziwej (co w Chustce też było pokazane) nie przeszkadza zmiana wyglądu, choroba... xhc
Dani ma rację, że są to tylko fragmenty ich wspólnego przeżywania choroby.
Jeden cierpi w ukryciu, drugi pokazuje to na zewnątrz, a ten fotograf, wg mnie dzieli się swoim smutkiem i radością, bo dopiero przy niej poznał, co to miłość, dopiero przy niej zgłębił życie. A śmierć należy do życia i nie mówienie o niej, skrywanie tego, jak do niej dochodzi, nie zmieni faktu.
Angelo pokazał, że pięknym się jest mimo wszystko, bo dla mnie ta kobieta, mimo zszargania chorobą jest piękna :(
-
O to_to..Dobrze Dana prawi. :)
-
Niesamowicie piękne , straszliwie smutne...
Dlaczego, aż tak przeżywam patrząc na te zdjęcia? Zadałam sobie takie pytanie i znam odpowiedź! Widząc wyniszczone chorobą kobiety , smutne, zgnębione oczy przypominam sobie moją mamę i wszystkie emocje jakie towarzyszły mi w trakcie jej umierania...Tyle lat to we mnie siedzi...w listopadzie będzie 36 rocznica ,gdy odeszła..
Chyba dobrze ,ze potrafię o tym mowić , bo pierwsze 10 lat to był temat tabu, nawet nie życzyłam sobie żadnych pytan. Zycie...
-
Mnie te zdjęcia też przywołały w pamięci moją babcię, która odeszła ponad 37 lat temu. Wtedy nie mówiło się chorym, że ma raka. Babcia miała b. pogodne usposobienie, młodo owdowiała (pisałam Niemcy rozstrzelali jej męża) od zawsze mieszkała z nami. Mamusia społecznica, oddana pracy swojej nauczycielka, babcia w tej sytuacji była dla mnie wszystkim. To z nią rozmawiałam, gdy dostałam okres, gdy wracałam z obozów razem ze mną czekała na listy i relacje z moich pierwszych zakochań. Umierała długo. Na morfinie była ponad 18-naście miesięcy. Z kobiety ponad 80 kg zrobiła się kruszynka. Ale uśmiech i ufność w oczach był do końca. Pamiętam, jak mnie błogosławiła, gdy wyjeżdżałam na maturę. Zmarła pomiędzy matura pisemną, a ustną. Może dlatego z ustnej matury nic nie pamiętam. Odbiegłam od tematu, a chciałam tylko napisać, że babcia krótko przed śmiercią spoglądała w lustro, zaczesywała włosy i cieszyła się z nadchodzącej wiosny, wierząc że z nią wróci zdrowie, gdy wyjdzie na słonko. W tych momentach łzy cisnęły się i nie sposób było odwzajemnić babci uśmiechu. Mam jej twarz w pamięci, ale wiele bym dała, za jej zdjęcie z ty wyrazem twarzy bo mimo, że była przeraźliwie chuda, to wzrok b. serdeczny i pogodny i właśnie te oczy chciałabym mieć uwiecznione :(
-
Moja mama tez umierała gdy robiłam maturę , zresztą umierała parę razy w przeciągu tych jej 7 lat nadludzkiej walki z chorobą. Oczywiście nie miała tylko smutnych oczu ,które zapamiętałam. Była siłaczką ,walcząca do końca. To chyba moje oczy i serce jest smutne i płacze z żalu nad nią , nad jej cierpieniem może i nad sobą ,ze nie mogła mi dłużej towarzyszyć . To zrozumieją dziewczyny ,które tez zbyt wcześnie straciły cudowną matkę.. A moja była tą najcudowniejszą z cudownych...
-
To zrozumieją dziewczyny ,które tez zbyt wcześnie straciły cudowną matkę.. A moja była tą najcudowniejszą z cudownych...
każdego dnia dziękuję opatrzności, że mam nadal Rodziców
i każdego martwię się, że moje dzieci być może nie będą miały tak długo...