Wczoraj upał, następnie wieczorem ulewa. Dzisiaj znowu ciepło, na szczęście nie upalnie.
Kurcze, przez te pogody to brak czasu na pisanie z Wami. Ten tydzień spędzę na wizytach u lekarzy. Poniedziałek - stolica, wtorek - w końcu się dowiem co z tym naświetlaniem, środa - chirurg. I tak w koło macieju.
W następny tydzień wyjazd do genetyki do Kielc.
Tak ogólnie to samopoczucie spoko, niekiedy mi coś w łebie się przestawia ale powoli sobie z tym radzę. Martwie się troszkę tylko tą chemią, w zaleceniach ze Szczecina napisali, że można było podać cisplatynę. Teraz wiem, że to i tak już musztarda po obiedzie. Trochę muszę się tu wyżalić, wywalić ze środka obawy. W domu nie chcę poruszać tego tematu, jak coś zaczynam to mężol zaraz mnie gasi, nie dopuszcza myśli, że coś mi się stanie. Więc nie rozmawiamy o ,, tych " sprawach, zostajecie mi tylko Wy
.