jak byłam mała, to, może nie centralnie na samym środku, ale gdzieś_tam, była alejka, przy której było skupisko tych małych grobów. maleńkie pomniki, często obok krzyża były jeszcze jakieś aniołki... teraz to się zmieniło, wiadomo, miejsca się nie rozciągają, więc i te maleństwa rozsiane są po całym cmentarzu...
a propos - jutro mnie czeka pogrzeb sąsiadki. takiej, co to była "od zawsze" i od zawsze na nas (dzieciaki) się wydzierała. a to, że w piłkę gramy pod jej oknem, a to że w rekiny... nie tak dawno z moją Babcią dumne_prawie_do_pęknięcia "obgadywały" swoje pierwsze prawnuczki - obie o tych samych imionach. Jej wnuczka była (jest) moją koleżanką, z którą to w latach szczenięcych byłyśmy "siostrami"... ech... zmienia się ten świat... zaczyna brakować tych, którzy kiedyś byli jakąś ostoją... wykrusza się towarzystwo...