dobra, właścicielkę powyższego zlokalizowałam, priw poszedł
wczoraj wstępnie (baaaardzo wstępnie) przedstawiłam pomysł szanownemu. słuchał mnie zbez entuzjazmu (delikatnie mówiąc), po czym z powątpiewaniem podsumował: "wykastrowany. bez sierści. bez pazurów. a może by tak: bez KOTA?"
no fakt, może lepiej nie cudować, tylko po prostu kupić chomika...?
edit: pomysł kota zbez pazurów jest dla mnie mocno egzotyczny. dopiero od Was się dowiedziałam, że takie cudo istnieje
ale to by nie był głupi pomysł (m.in. boję się o swoją rękę, na której gojenie się czegokolwiek, to dłuuugi proces). kotę przewiduję domową, więc walki kocio-psie ani kocio-kocie nie będą wchodziły w rachubę. (ludzi przypilnuję) to chyba nie będzie krzywda dla kociaka, co?