Jak Wam zazdroszczę Waszej historii. Od 2006 byłam amazonką, ale taka zapracowaną i nie miałam czasu na zajmowanie się ani chorobą, ani kontaktami z osobami, które przeszły to, co ja. Tak z bliska to był mąż, który w październiku został amazonkiem (ja w styczniu - to tak gwoli przypomnienia). Wyobraźcie sobie, że dopiero, jak spotkałam się z Wami na forum (wsie takie mundre) to dopiero zerknęłam na wypis, by zobaczyć, jakiego miałam raka i jaką chemię. Ignorancja do kwadratu.
A wracając do tematu, to pierwszą poznałam Lonię, będąc w Gryficach na rekonstrukcji i to jej zachętom zawdzięczałam wejście na forum i przyjazd do Ciecha. Serce mi się kroi, jak Lonieczka teraz cierpi i dzielnie toczy walkę.