a mnie ucieszyły ostatnie trzy dni
, w czwartek rano podjęlismy z manżonkiem szybka decyzje, że wyjeżdżamy w siną dal na trzy dni - szybki mail do kadrowej - 2 dni urlopu, pare łaszków do autka, kije, buty i w drogę... zaczęlismy w kierunku południowym, odwiedzilismy niewidzianych od ponad 20 lat (!!!!) znajomych z Lipnicy Małej na Orawie (blisko Zakopanego), nie mielismy z nimi kontaktu przez te 20 lat... dzieci porosły , ich córcia (w wieku mojej Ani) rozpoznała mnie - choć widziała mnie ostatnio jak miała 8-9 lat
, ucieszyli się szalenie - my też, potem szybki skok w stronę Koscieliska i o godz 18 (!) weszliśmy w dolinę - ja szybciutko coby jak najwięcej przejść, a mąż jak na rekonwalescenta przystało powolutku, prawie przeszłam całą, ale było juz mocno pusto więc mając na uwadze niedźwiedzie....., nocleg w Trybszu, następnego dnia Spisz. piekne widoki z Łapszanki na Tatry, i w stronę Pienin, pod Trzy Korony spacer, potem spotaniczna decyzja - za ciepło na chodzenie, spłyniemy Dunajcem - ponad 2 godzinki
, woda, przyroda cudnie pachniała...potem jeszcze spacer dolinka Białej Wody, przypadkowy nocleg, dzisiaj Wąwóz Homoli, odwiedziny u ulubionej cioci w Tymowej , której też nie widziałm juz ze trzy lata,
Parabolciu - jadąc prze Nowy i Stary Sącz machałam Ci w myślach, chwila w Starym Sączu, klasztor, kościół św.Kingi
i tak pieknie oblecieliśmy kawałek Polski w trzy dni, tylko trzy dni, a wydaję mi się że co najmniej tydzień
fajnie, fajnie...
P.S.Bogusiu Parabolciu - gratuluję magisterki-córci