Z ciekwością też podpatrywałam system podwieszania pojemniczka w woreczku na smyczy, super.
ja mojego pieska tylko na takiej smyczy nosiłam (nawet za bardzo nie wiem jak można inaczej - w ręce? albo wiązać do piżamy? to strasznie niewygodne musi być). smycz na szyi i pod bluzką, w zależności od jej długości czasem od spodu leciutko piesek wystawał. na koncert też się tak wybrałam. mina panów_na_bramce - bezcenna ('ale nie wolno wnosić butelek z wodą' 'ale ja jestem po operacji' i myk, bluzka 5 cm do góry... 'a, to proszę, proszę')
a fałdki mi nie zostawili. miałam skórę zajętą i wyciachali całość, jeszcze ponaciągali tak, że teraz mam cieniuteńką jak papier śniadaniowy. ale grunt, że jest (no i lepszy śniadaniowy niż toaletowy
)
co do badań przed operacją - miałam robione (nie pamiętam już jakie) jakieś dwa tygodnie(? - sprawdzę jak wrócę do domu) przed, z wynikami szłam na konsultacje do doktora, który je pooglądał i zatwierdził - to była przepustka do przyjęcia na oddział. w dniu przyjęcia była konsultacja z anestezjologiem, który również oblukał wsie wyniki i kartotekę, popukał, pogadał i dopiero jak on powiedział, że ok, to mogłam iść się zarejestrować do przyjęcia na oddział. a następnego dnia roboczego - cięcie.