Agawo, rzadko się z Tobą nie zgadzam. Tym razem niestety nie. Ksiądz jest w pewnym sensie narzędziem Boga. Ja idę do kościoła, nie by słuchać często bylejakich kazań, a by uczestniczyć w ofierze mszy świętej, słuchać słowa Bożego. Jestem osobą praktykującą i wypełniam owszem swój obowiązek, ale i realizuję potrzebę. Niedziela bez mszy to gorzej niż bym, no nie wiem do czego porównać, np. nie umyła zębów przed spaniem. Choć to mi się może zdarzyć, opuszczenie mszy, bez ważnego powodu nie. Nie chodzę do kościoła by słuchać kazań, bać się, nie brać odpowiedzialności za swoje czyny, życie, po prostu mam taką potrzebę i ocena księży tej potrzeby nie zmieni.
Zgadzam się za to z tym, że modlić można się wszędzie i najbliżej Boga jestem w górach
Wyznaję zasadę chwal Boga w dziełach jego
Bardziej ta dyskusja do wątku o religii, niż tutaj. Ale nie mogę milczeć, gdy wmawiasz mi, że chodzę ze strachu, czy by nie być odpowiedzialnym za swoje czyny. Zapewniam czuje się wolna. I nie czuję się kompetentną, by uczyć pokory innych.
P.s. to jest odpowiedź na Twój poprzedni post. W między czasie dopisałaś, z tym już mi jest bliżej