To byłyby 77 urodziny cioci, a jutro miałaby imieniny...
Ciocia była śliczna jako młoda dziewczyna, ale potencjalnych adoratorów dobierała sobie starannie i chciała, żeby prezentowali wysoki poziom moralny, mieli bystry umysł i... nie mieli nic wspólnego z komunistycznym aparatem władzy. Ale życie rządzi się swoimi prawami. Któregos razu na jakiejs imprezie uslyszała młodego mężczyzne dyskutujacego z kimś na jakis temat. Jej uwage zwróciła jego piekna polszczyzna, wysoka kultura i poziom merytoryczny jego wypowiedzi oraz to, że w przeciwieństwie do wiekszości uczestnikow zabawy nie wygladal nawet na podchmielonego, o pijaństwie nie mówiac. Zaciekawiona zapytała jakiegoś znajomego kim jest ten młody człowiek. Informacja podana po cichu, ale ciocia zdziwiła się tak bardzo, że wymkneło sie jej głośnie: "niemożliwe! milicjant i taki inteligentny?" Na tyle głośne, że chłopak sie odwrócił i za chwile zawarli znajomośc. Zrodziła sie z tego wielka miłość, Staszek zapoznal ciocie ze swoim ojcem, który był ludowym rzeźniarzem artystą. Pasowali do siebie, kochali się, miał byc happy end...
Staszek był milicjantem SOK-istą. Jak to za komuny, z wagonów ginął wegiel. Staszkowi udalo sie rozszyfrowac co sie dzieje i podzielił się z ciocia informacją, że odkrył wielka aferę, w która zamieszane były jakies osoby z władz PKP i lokalni funkcjonariusze partii. Zameldował o tym swoim zwierzchnikom. Kilka dni później znalezionego go martwego na torach. Oficjalna wersja zdarzenia brzmiała: "samobójstwo pod wpływem alkoholu". Ale ciocia nigdy w to nie uwierzyła, bo jej chłopak nie pił. Zamordowano go i nikt nawet nie został za to ukarany. Tej nocy, której zginął w jej malutkim mieszkanku nagle jakby sie zerwał wiatr, jakis przeciąg. Opowiadała o tym potem mojej mamie. Ciocia Irka nigdy nie wyszła za mąż. To była miłośc pierwsza i ostatnia. Odwiedziała niedoszłego teścia dopóki zył, do dziś w jej mieszkaniu jest kilka z jego figurek. My tez troche mieliśmy w domu, ale niestety jak byłam dzieckiem to dla mnie były po prostu zabawki i wiekszośc połamalam- a była tam figurka Żyda z koszem pełnym bułek, chłop w sukmanie z workiem ziarna na zasiew, kobieta w chustce niosąca dwa drewniane wiaderka.