Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 323355 razy)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #345 dnia: Grudnia 18, 2014, 09:29:19 pm »



a co to za nauka lądowania?


Miała przyjechać kolezanka z San Jose. Pomyłam okna w chatce i wtedy nasz menadżer oswiadczył, że zakwateruje ja w innym domku  >:(  Ale widząc moją minę oswiadczył, że sam posprząta. A ja jako niedowiarek wziełam sprzęt w postaci butelki octu i scierek i poszłam skontrolować posprzatanie  C:-) Ruczi dołaczyla do mnie dźwigając tobół z poscielą. I całe szczęście- sama bym się nie wyrobiła. Ruczi skombinowała szczotkę i szmatę i zamiatała, ja zmywałam okna, które w tamtym domku sa  troche wyzsze niż w innych chałupach, więc żeby dostać do samej góry stanęłam na drewniamym łóżku. I deska się zlamała  :o Wiem, wiem, myslicie sobie "gruba baba, to jak się miala nie złamać"  :P  Ale ja chyba az taka gruba to już nie jestem.

Głowny impet uderzenia poszedł na szczęscie na lewy bark, lewa noga obita lekko, prawa ręka uderzyla już tylko siłą rozpędu, palce obdrapane, ale nic poważnego na szczęście się nie stało. Myslałam, że kręgosłup zrobi wysiadkę, a on nic (tfu tfu na psa urok!), prawa dłoń najpierw chciała spuchnąc, ostatecznie jednak się rozmyśliła i w tej chwili jedyna pamiątką jest siniak i plastry na palcach

A wracając do wyprawy do San Jose  O0

W czasie gdy ja toczyła boje w urzedach, Ruczi w towarzystwie Acintyi znalazła klinikę z "wampirami" gdzie zrobili jej badania krwi, a na popoludnie umówiona była z dermatologiem. Acintya spodziewała sie po południu klientek (tancerki), więc ja stwierdziłam, że potowarzyszę Ruczi w tej wyprawie. Alex podrzucił nas pod Clinica Catolica, a wrócic miałysmy taksówką. Szpital był nieco tańszy od poprzedniego, ale tez raczej z górnej półki- szpitalo-hotelu. Mimo adresu zapetliłyśmy się w korytarzach i trzeba było skorzystac z pomocy w eleganckich recepcjach (bo na szczęście była tam wiewcej niż jedna). Wszędzie miekkie fotele, korytarze pomiędzy budynkami obsadzone były egzotycznymi roslinami, w hallu ekskluzywna apteka...

Wszystkie poczekalnie za oszklonymi rozsuwanymi drzwiami, klimatyzacja (brrr) i znowu mięciutkie fotele. Czy kogoś zdziwi, że wizyta miała byc 0 18 a Ruczi weszła do gabinetu przynajmniej 45 minut później?  ;)
Doktór wprawdzie sympatyczny, jednak ceny były mniej sympatyczne. Wizyta- 90$. Obejrzał zmianę na twarzy Ruyczi i orzekł, że to chyba nie rak. Poczym coś zrobił i powiedzial, że jesli zmiana zacznie krwawic to znaczy, że to nie rak. Ale nie zaczęła. Doktór się zmartwil, ale nie bardzo. "Biopsja 300$" orzekł. Ruczi wpadła w panikę, a jako że sie zdradziła z niewielką zasobnością portfela to doktór już nie za bardzo zainteresował się innymi znamionami na jej ciele  :-\  Operacja najtaniej- 2000$, a jesli przy operacji ma być patomorfolog, to 2500$  ::((

Ruczi wyszła załamana. Namawiałam ją żeby się chociaz na tą biopsję umówiła, bo może to jednak nie jest rak i cały stres byłby niepotrzebny. Wróciłysmy do domku. Ruczi zerkneła na ceny w Chorwacji i Anglii i były jeszcze gorsze...  ::((  Wprawdzie ona ma w Anglii ubezpieczenie, ale jak i u nas jak się chce za darmo to trzeba czekac. W dodatku nikt nie może jej zarejestrować, sama musi to zrobic. No i trzeba było podjąc decyzje co zrobić...

Nastepnego dnia była umówiona do dentysty- ojczyma naszego innego znajomego. Od dawna ja pobolewał ząb, Syamek ja nastraszył, że od tego sie rak robi, więc chciała go wyrwać.

A ja miałam stawic czoła panu z ministerstwa i mimo wszystko wolałam to od wyrywanego zęba ;) Chciałam się tam wybrac z samego rana. Ruczi miała dentystę w pobliżu zdecydowano zatem, że Alex nas podrzuci, dziewczyny pójdą najpierw polazić po mieście, a ja sobie posiedzę w Żółtej Chałupie do skutku  ;D 

No i nadejszła owa środa. Poprzedniego dnia Ruczi mnie okrzyczała jak chciałam załozyć buzę, że niby gorąco. W wietrznym i chmurnym San Jose? I w dodatku w poczekalni z klimą? brrrr Tym razem jej nie słuchałam, mialam na sobie bluzę i szal, w torebce wałówe na kilka godzin czekania.  O0 Za to Acintya w bluzeczce z krótkim rękawem była sina na twarzy, ale na moją uwagę, że marznie odpowiedziała, że wcale nie, w końcu mieszka w San Jose to jest przyzwyczajona do klimatu. Nic dobrego z tego nie wynikło  ::)

cdn
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #346 dnia: Grudnia 19, 2014, 07:26:25 pm »
ciekawe ma metody badania ten doktor za 90 dolców ( to hamerykańskie dolce?) - niech Ruczi przyjeżdża do nas - prywatny chirurg dermatolog i wycinka z badaniem hist-pat są tańsze  ;)

czekam na cd. pasjonującej opowieści
  :D


rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #347 dnia: Grudnia 22, 2014, 10:16:32 pm »
Alex powiózl nas pod Żółtą Chatę, dziewczyny weszły ze mną. Za biurkiem znowu siedział "mój ulubiony" recepcjonista, który poprzedniego dnia zwodził mnie przez parę godzin. "Czy jest JR"?- zapytałam. I znowu zaczęło się dzwonienie... w biurze nie odbiera, w komórce poczta głosowa. W końcu recepcjonista podszedł do okna i rozejrzał się po parkingu. "Jest jego samochód"- orzekł triumfalnie. No to mam po co czekać... Dziewczyny ruszyły na miasto. Po jakichs dziesięciu minutach pojawił się słynny szef wydziału do spraw religii, który jako jedyny w tym kraju może wydawać stosowne dokumenty. Obejrzał moje papiery z wyraxnym zadowoleniem na twarzy. W zasadzie już wizualizowałam szybka wyprawę do biura imigracyjnego... "Jutro 0 14-tej"- oznajmił dobrodusznie. Jak to? Przeraziłam się. Imigracja otwarta tylko do 12-tej, cały dzień w plecy...  Widząc moja przerażoną minę orzekl: "no dobrze, o 11-tej". Tak jakby to robiło jakąkolwiek róznicę  >:(

Zadzwoniłam do dziewczyn, nie odeszły daleko, więc wróciły po mnie i razem poszłysmy w kierunku gabinetu dentysty. Centrum Jas Jose to ogromny deptak. Częśc uliczek jest przejezdnych, część tylko dla pieszych. Miliony sklepów, na które nie zwracałysmy w tym momencie uwagi, zabytkowe budynki, pomniki okupowane przez zmeczonych turystów, bo ławek się nie uswiadczy  :o

Dotarlyśmy do budynku... hmm... przychodni? Chyba nie tylko... przed wejściem kłebił sie tłumek uczniów ze szkoły fryzjerskiej oferujących darmowe strzyżenie. Acintya bardzo chciała nas namówic na szalone fryzury, ale ja nie chcialam zmieniac wygladu, bo jeszcze UM zakwestionowałby moje sliczne zdjecia co se do papierów cyknełam w sklepie papierniczym  ;D  A Ruczi medytowała tylko o zębie  ::((

Budynek w środku był ponury. Marzyłam o skorzystaniu z toalety, Acintya też. Niestety, mimo że na drzwiach "przybytków" na każdym pietrze widniało że dla klientów, wszystkie drzwi były zamkniete na klucz.  ::((

Okazało się, że przemiły dentysta jest bhaktą- czyli wyznawcą Kryszny. Ruczi weszła do środka, a Acintya poprosila dentyste o klucz do toalety. Ów zadzwonił po strażnika, żeby otworzył, ale jakoś nic z tego nie wyszło i wyszlysmy na zewnatrz, zaraz obok był belejaki sklep samoobsługowy, gdzie ja zaopatrzyłam się w chipsy platanowe a Acintya w gorącą czekoladę i gdzie była super czyta, wielka i otwarta dla postronnych toaleta  8)

Wróciłysmy na pietro do poczekalni, za drzwiami trwało borowanie, Ruczi nie krzyczała, więc chyba nie było najgorzej  ;D Za to doktor co jakiś czas wylatywał i łapał cos z poczekalni, jak tylko zamykał za soba drzwi, zaczynała dzwonic telefon, który przestawał zanim dentysta zdążył wrócić.  ;D  Wreszcie Ruczi wynurzyla się z gabinetu... w całości... z zębem...  Gościu zrobił rtg i przysiągł jej na wszystkie świętości, że to nie może być ten ząb leczony kanałowo, tylko ten obok niego i ze wystarczy zaplombować... Nie miał asystenta (urlop), więc latał jak w ukropie, dziabnął Ruczi dziąsło, bo akurat telefon zadzwonił (Ruczi wybaczyła), jakim cudem coś widział to kto to wie, bo nie miał światła innego jak tylko smetna żarówka na suficie i przykurzone okno  xhc  Za to... nie wziął od Ruczi pieniedzy... bo mieszka w świątyni  :oklaski:


Potem jeszcze autobusem do Pequeno Mundo- taniego paskudnego marketu, gdzie kupiłysmy kilka w miarę zbednych rzeczy, nastepnie wizyta w malutkim sklepiku/barku wegetariansko-zdrowozywnościowym (kolejne wydatki i cos pysznego na ząb) i wreszcie powrót taksówka do domu i całe szczęście, bo już siaty nam sie rozwalały.

Tamtego wieczoru Alex miał nie wracać na noc, bo przyjechała jakas ich dobra znajoma z USA, która zawsze cos tam dla nich "przemyca" i w związku z tym alex musial ja odwieźć do domu, gdzies tam na plazy atlantyckiej...

Acintya była szczególnie podekscytowana, że Alez zamówił w USA telefon i obiecał jej swój "stary". Ja to gupia baba jezdem, ale zem takich telefonow jeszcze nie widziała... Ona się tego telefonu pytała, a on, a własciwie "ona" odpowiadała... "Siri czy masz chłopaka?"- 'Wy jesteście moją jedyna rodziną". "Siri, czy wierzysz w Boga?- "Wy ludzie macie religię, ja mam silikon", "Siri jaki jest najlepszy dermatolog w San Jose?"- "Nie wiem, ale znalazlam te linki" i poniżej kilkanaście linkow z nazwiskami lekarzy. Bawiłysmy się chyba z pół godziny zadając coraz głupsze pytania i zastanawiając się czy telefony mają duszę ;) 

Ruczi po nampwie męża ostatecznie zdecydowała się na biopsję i umówiła się w czwartkowy wieczór. Obiecała, że rano pojedzie ze mną do domu Wariatów, tzn przepraszam, Żóltego Ministerstwa  ;D, a potem chciala sobie kupic bilet powrotny do Madhuvan na piatek. A ja wciąż nie miałam pojecia kiedy wróce, zostawiłam pod opieką chłopa-ignoranta swiezo posiane roslinki i nie ukrywam, że obawiałam sie o ich los. A w dodatku przed przyjazdek guru była jeszcze tona sprzatania. No ale co zrobić, karma  >:(

cdn
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #348 dnia: Grudnia 22, 2014, 10:47:06 pm »
pisz, pisz, Braju :)
A ja poczytam dokładnie wszystkie odcinki w święta  :oklaski:

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #349 dnia: Grudnia 23, 2014, 12:17:33 am »
ja czytam na bieżąco,
a potem pewnie do tego wrócę
  :)


rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline Monia_Lissa

  • Swojaki
  • Rozeznana
  • *
  • Wiadomości: 440
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #350 dnia: Grudnia 23, 2014, 01:59:17 pm »
czytam...
ale przygody...

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8012
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #351 dnia: Grudnia 24, 2014, 07:38:24 pm »
... i jak napisane ... :oklaski:
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #352 dnia: Stycznia 20, 2015, 09:10:10 pm »
Och, opóżnienie mam ponadmiesięczne w relacjach, no ale co zrobić, teraźniejszość ni czorta nie chce się zatrzymać cobym przeszlość w spokoju mogła opisać ;)

Czwartkowy poranek miał się dla mnie zacząć o 11-tej. Ale nie dowierzałam facetowi, wiec stwierdziłam, że pojade wcześniej. Tym razem Ruczi stwierdziła, że ze mna pojedzie, bo chciala sobie kupic bilet na autobus na nastepny dzień, a Acintya, skarżąca się po nocy na ból gardła,  została w domu, czekając na umowione klientki. Zostawiłam w domu resztę dokumentów, zeby sie nie denerwowac wędrując z nimi po miescie, że mi je ktos ukradnie (choc jak do tej pory na moja plastikową obszarpaną torbe po ryżu to ludzie spogladali raczej  z politowaniem niz z pożądaniem  8) )

Mam kiepska pamięć do twarzy, więc ze strachu, że facet wyjdzie z urzedu pod moim nosem, a ja nawet nie zauważę, zaczęłam namierzac fo na fejsie. Miał tylko jedno zdjęcie, no ale lepsze to niz nic, napatrzyłam się i trochę zmiekłam, bo cała reszta jego zdjęć to były kwiatki... romantyk, kurka wodna  C:-)

Nie mialam ochoty na eksperymenty z autobusami, zamachałysmy taxi i zaraz sobie spokojnie jechałyśmy. W necie jest mnóstwo ostrzeżeń o oszustach taksówkowych. Jakoś miałyśmy szczęscie, żaden z taksówkarzy nie usilował nas naciągnąć ani wieźc okrężną trasą.

Do ministerstwa dotarłyśmy jakieś 20 po 10-tej, zanim zdążyłam sie zastanowić czy wypada zgłosić, że jestem wczesniej, "ulubiony" recepcjonista juz dzwonil do pana JR. Za 5 minut pan minister pojawił się, podał mi papiery z usmiechem. "Nie przyszłam za wczesnie" "Alez skąd, właśnie miałem jechać do Heredii". No cóz, dzięki Panie Boże za odczucie w sercu nakazujace przyjechac przed umówiona godziną.

Poszła szybko, mogłabym przeciez pojechac do urzędu imigracyjnego i jesli wszystko bedzie dobrze, na drugi dzien wyjechac z Ruczi... tylko, że przeciez papierzyska zostawiłam w chałupie, spodziewając się ze znowu bede koczowac godzinami  >:(

Zatem nie pozostało mi nic innego jak towarzyszyć Ruczi w zakupie biletu. Ruczi poprzedniego dnia pochodzila z Acintyą po centrum dostała tez od niej wskazówki jak trafic na dworzec i z pewna siebie miną obiezyswiata-znawcy-stolicy ruszyła zwawym krokiem. Oczywiscie o zapisaniu adresu nawet nie pomyslała, po co, skoro przecież "zna centrum", a Acintya dokładnie jej wytłumaczyła jak dojść?  ;D
c
No to idziemy, idziemy, idziemy... idziemy........ idziemy..........idziemy................idziemy.....  Ja coraz bardziej z tyłu. "Zapytajmy kogoś, najlepiej w jakims sklepiku lub taksówkarza". "Nie, znam wskazówki, więc trafie".
Idziemy...... idziemy...... idziemy..... Już ani sklepików, ani taksówek, ani ludzi na ulicach niet  :-X
Kumpela w końcu wpada na genialny pomysł i zaczepia pierwszego lepszego faceta na ulicy. Facet nie ma pojecia. Ale to tubylec, więc pomóc chce  ::(( Gościu zaczyna zaczepiac innych przechodniów, każdy z nich ma swoją wersję, zaczepia taksówkarza, wszyscy twierdzą, że strasznie daleko, że trzeba taksówką. Facet pokazuje na jakąs droge i mówi, że kilka kilometrow ta drogą, a potem trzeba skrecić koło koscioła. Dziekujemy. Co robi Ruczi? "Zawracamy do centrum, skręciłam w zła uliczkę". Idziemy... idziemy.............................. idziemy........................... ja coraz bardziej z tyłu, Ruczi ozywiona i szczesliwa. "Uwielbiam sama znajdować drogę w nowym miejscu". A  ja uwielbiam znajdować ją szybko  ;)

W końcu dochodzimy do centrum gdzie ulice mają numery, nie pamietam dokładnie numeru ulicy dworca, jednak wyczuwam, że już mniej wiecej niedaleko. W koncu- JEST!!!  Bilet kupiony, Ruczi marzy się jeszcze polażenie po miescie, zagląda do sklepów. Ja marze o toalecie. W koncu zachodzimy do znanego mi juz sklepiku z wygodną lazienka, Ruczi zaopatruje się w gorącą czekoladę, ja w czipsy bananowe. Ale pomimo deptaków, zabytków i tysięcy ludzi- ławek jak na lekarstwo! Nawet murki okupuja zmęczeni turyści i niespieszni emeryci. I gołebie, takie same jak wszędzie. Wreszcie dostrzegam kawałek murku, na którym przysiadamy. Ruczi odzywa po swojej czekoladzie, ja po bananach. W uliczce pojawia się dziwne zjawisko- cos ala prorok ze Starego Testamentu, facet w długich szatach z brodą i gitarą. Zauważa nas i rzuca uprzejme 'dzien dobry! Jestescie chrześcijankami?". Odpowiadamy, ze nie i ku naszemu roczarowaniu, zamiast przystapić do nawracania (czytaj: darmowej lekcji hiszpańskiego  >:D) gościu macha nam ręką i idzie sobie dalej.

Pora wracac do domciu, tym razem autobusem, Ruczi wie gdzie go znaleźc i gdzie wysiąść. Jedziemy więc, nie wiedząc jaka nas czeka 'niespodzianka"  ::(( ::(( ::((
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8012
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #353 dnia: Stycznia 20, 2015, 09:39:10 pm »
Ruczi wsadza Was do niewłaściwego autobusu ....
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #354 dnia: Stycznia 20, 2015, 09:48:01 pm »
nie, raczej w autobusie kogoś poznały  ;D

Offline Monia_Lissa

  • Swojaki
  • Rozeznana
  • *
  • Wiadomości: 440
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #355 dnia: Stycznia 20, 2015, 09:58:45 pm »
....ten minister, co lubi kwiaty, czeka na Ciebie na końcowym przystanku?

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #356 dnia: Stycznia 20, 2015, 11:15:37 pm »
z kwiatami rzecz jasna   xhc


rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline roza3

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4908
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #357 dnia: Stycznia 21, 2015, 08:49:31 am »
i udziela darmowej lekcji hiszpańskiego  ;)
2005-mastectomia piersi prawej, carcinoma ductale invasivum, G II, Bloom II, 13 węzłów usuniętych, w 2 przerzut, chemioterapia, trójujemna
2015-mastectomia piersi lewej-profilaktyczna z powodu brca1

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #358 dnia: Stycznia 30, 2015, 03:22:28 am »
skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie sku...  :-X !!!  >:( >:( >:( Pompuje człowiek cały dzień drogocenną wodę, pilnuje żeby nikt za dużo nie zuzył na mycie talerzy i pranie. I co?! Wieczorem nie ma ani kropli w kranie! Zamiast prysznica, brudna braja ogrodnica, pokryta kurzem i kleszczami musi się polewać kubeczkiem z lodowatą cieczą, która resztka sił wysączyła się z kranu w jadalni. Stos brudnych naczyń w zlewie czeka na lepsze czasy. Wrrrrrrrrrrrr!!!!! Diabli wzieli gdzies ze 4 tysiace litrów!!! Ale żeby chociaż powiedzieli gdzie ta rura cieknie!!!  A miał byc taki spokojny, miły wieczór.  Klnę w 3 językach, ale nie chcę nikogo gorszyć, bo mnichom jakoś tak oficjalnie kląć nie wypada :0ulan:
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline betty

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3944
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #359 dnia: Stycznia 30, 2015, 02:14:57 pm »
brak wody to masakra jest
współczuję ogrodniczko :)

kląć w trzech językach - fiu fiu  O0
2004 - mastektomia, docinka węzłów, 6 AC, hormonoterapia
2008 - rekonstrukcja (ekspander)
2015 - wznowa: 19 x paclitaxel, wycinka do samiuśkich żeber, wycinka narządów rodnych, 22 naświetlania, hormonoterapia,