Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Kawiarenka => Przeczytane w necie => Wątek zaczęty przez: agawa w Lipca 04, 2015, 12:09:46 am
-
http://m.newsweek.pl/rak-nowotwor-czego-nie-mowic-osobie-chorej-na-raka,artykuly,366052,1.html#fp=nw
-
cd na podobny temat -
https://www.youtube.com/watch?v=jCjVHSPvaCs (https://www.youtube.com/watch?v=jCjVHSPvaCs)
-
filmika jeszcze nie obejrzałam (15 min skupienia - nie teraz ;) ), ale co do tekstu - prawda. też słyszałam różne takie mądrości. jak płachta na byka działało (i działa nadal) na mnie "wszystko będzie dobrze" >:( albo pięćsetny raz "no i jak się czujesz?", albo "e, to pewnie nic poważnego", no i całą litanię "musisz/powinnaś..." - wszyscy doskonale wiedzieli co mam robić, co czuć i jak się zachowywać. i jeszcze "masz dla kogo żyć"
ale słyszałam też wiele miłych rzeczy. na przykład taki komplement "masz bardzo ładny kształt czaszki" - rozwalił mnie i uśmiechnął szeroko :D
-
- wszyscy doskonale wiedzieli co mam robić, co czuć i jak się zachowywać.
Co ciekawe, to samo dzieje się przy innych schorzeniach. Mam wrażenie, że wszyscy moi znajomi ukończyli specjalne kursy medyczne w sprawie tego konkretnego zaburzenia, które właśnie mi się przydarza. Aktualnie ćwiczę asertywność w sprawie bólów kręgosłupa; ileż to ja się dowiedziałam nt tego 'co powinnam' ;D
A komplement o kształcie czaszki - super :0ulan:
-
mnie rozwalają porady żywieniowo-suplementacyjne, "jedz cośtam, bo czytałam, że antyrakowe", ta, czytała, na onecie
-
A mnie te wszystkie rady nic a nic nie przeszkadzają/ły. Myślę, że ludzie chcieliby podświadomie pomóc i wydaje im się, że w ten sposób pomagają - trudno ich za to ganić. Wkurzały/ją mnie tylko jakieś ewidentne zabobony i mity rodem z ciemnogrodu.
A tak w ogóle to ja na przykład wcale nie wiem, co "chciałabym", chorując na raka, usłyszeć od innych ::)
-
A mnie wkurza jak mówię ,że coś mnie męczy lub że kondycyjne jestem słabsza a kol.np co ty opowiadasz przecież jesteś zdrowa ,nic po tobie nie widać.
-
A tak w ogóle to ja na przykład wcale nie wiem, co "chciałabym", chorując na raka, usłyszeć od innych ::)
Pamiętam, jak dziś, że bardzo wielu rzeczy słyszeć nie chciałam, za to bardzo chciałam czuć namacalną pomoc - że ktoś zabierze moje dzieci do kina, że ktoś przyniesie upieczone przez siebie ciasto-sałatkę-czy coś tam, że załatwi za mnie jakąś upierdliwość (np. odbierze paczkę z poczty), pojedzie ze mną na badanie… Takie drobiazgi niby, a dla mnie wtedy niezwykle ważne.
W pamięć mi się wbiło, jako wspomnienie niezwykle nieprzyjemne, zakłócające - gdy niedługo po mastektomii poszłam z mężem do filharmonii na piękny koncert, i tam spotkaliśmy dawno nie widzianych znajomych. Takich, z którymi nie utrzymujemy stałych kontaktów… I się okazało, że oni 'wiedzą'. I oni zaczęli temat, pytali o moje zdrowie, badania, rokowania. Uczucie wściekłości, które wtedy poczułam, eh… Jakby odebrali mi tą cudną chwilę zapomnienia o chorobie :(
I choć wiem, że pytali z dobra intencją, to myślę, że odarli mnie z intymności. Bo fakt choroby jest intymnością, z którą dzielimy się z tymi, których wybieramy. I choć wiemy, że oni puszczają to dalej w świat - to poczułam się źle.