½ kostki drożdży
kilka (4 do 6) łyżek cukru
cieple mleko, około 0,5 litra, lub więcej, zależy od suchości mąki
0,5 kg mąki
2 lub 3 żółtka
¼ kostki masła rozpuszczonego, ciepłego
spirytus
tłuszcz do smażenia, olej lub smalec
Drożdże rozprowadzamy z cukrem, dodajemy trochę mleka, dodajemy trochę mąki, robimy z tego zaczyn i odstawiamy niech sobie rośnie. Jak urośnie, dodajemy żółtka, mąkę mleko, ale nie wszystko, tak ¾ objętości, wyrabiamy ciasto, powinno być dość luźne, regulujemy to dodawaniem mleka, jeśli trzeba. Jak już mamy połączone składniki, dodajemy roztopione masło, spirytus. Wyrabiamy aż wszystko się połączy a ciasto będzie odstawało od ścianek naczynia w którym wyrabiamy. Odstawiamy aby znów wyrosło. Wyrośnięte ciasto wykładamy na stolnicę. Ja robię taki wałek jak na kopytka, tylko o większej średnicy i odcinam równe porcje, każdy placuszek odrobinę przygniatam, na środek kładę marmoladę albo konfiturę z róży i zawijam kuleczkę. Takie pączusie układam aby podrosły. Jeśli w pomieszczeniu jest ciepło, to wystarczy około 15 min. Na rozgrzany tłuszcz wkładam pączki stroną wyrośniętą do góry. Smażymy na jasno brązowy kolor. Po wyjęciu posypujemy cukrem pudrem lub lukrujemy.
Pączki zawsze wyjdą, mają tylko być wyrośnięte zanim zacznie się je smażyć.