Różyczko, a może tą wajchą będzie myśl, że paląc twarz o co najmniej 10 lat szybciej się zestarzeje, niż by to wynikało z metryki
Mąż rzucił palenie po 9-ciu latach mojego marudzenia (ale by taką wajchę mieć, druga połówka powinna nie palić i jeszcze zwalczać ten nałóg). Ale nie powiem, był bardzo kulturalny i zawsze wychodził palić na balkon. Latem to jakoś szło, ale zimą też bez szmerania ubierał kurtkę i wychodził zakurzyć na dwór.
Tego sposobu palenia były dwie zalety: nie siedział potem w zadymionym pomieszczeniu, a i chęć na palenie mniejsza, bo wymagała więcej zachodu. A same piszecie, że najfajniej zapalić przy kawusi, towarzystwie....