Lulu, próbowałam- zakazano im przyjmowania takich leków z powodu koronawirusa. Gdyby nie to, że ta Doreta spowodowała u mojej mamy halucynacje, a za posiadanie opiatów grozi więzienie, to bym po prostu wrzuciła do walizy i powiozła w tropiki, gdzie zawsze ktoś się gdzieś wywali i jest obolały, albo Syamek ma atak woreczka żólciowego i przyda mu się coś mocniejszego od bólu. A tak to nie wiem, może spróbuję popytać w lokalnym klubie Amazonek (to na końcu świata i strasznie mi się nie chce tam iść). Plastry kosztowały grosze na receptę, ale tą receptę tak trudno było wydusić od głupiej rodzinnej. Może ktoś miewa podobny problem i przydałoby mu się pudełeczko na zapas