zwróćcie uwagę na to, że zdjęcia do filmu "Joanna" to dzieło tego samego operatora, który filmował Idę (tego młodszego, bo główny - Ryszard Lenczewski, po 9 dniach filmowych zachorował)
z onetu:
Sam Żal w rozmowie z tvn24.pl mówił: - To było niezwykłe doświadczenie, bardzo mocne i trudne: kilkudniowe sesje zdjęciowe, które wszystkich nas zmieniały. Wracaliśmy z nich w milczeniu. Patrzyliśmy na walkę Joanny, a walczyła dosłownie o każdy kolejny dzień spędzony z synkiem. Ten film miał być jej pamiątką dla niego.
Łukasz Żal podkreśla, że jego praca polegała na dwóch rzeczach: na czekaniu i byciu niewidzialnym. "Na wejściu w to po cichu i z empatią. Z jednej strony trzeba było do niej dotrzeć i być blisko, a z drugiej nie być intruzem. I to się chyba udało, zwłaszcza reżyserce, ale myślę, że mnie też. Nie byłem facetem, który z kamerą włazi w jej życie, a jedynie obserwuje je - wspomina Żal.
Zrealizowany w pastelowych barwach film, zdjęcia uwieczniające z pozoru prozaiczne czynności - spacery po łące, rozmowy, domowe zajęcia, bardzo różnią się od tych, które wkrótce przyjdzie mu kadrować na czarno-białej taśmie w "Idzie" Pawlikowskiego. To również jemu "Joanna" zawdzięcza fantastyczny efekt końcowy.