A może do "znachora"? Mam na myśli jakiegoś dobrego - może jest taki w Waszej okolicy?
Opowiem (pewnie już gdzieś kiedyś opowiadałam
)
Z 15 lat temu to było, jak moją Mamę pobolewała ręka. Nie pokazywała oczywiście po sobie, jak bardzo, do dochtorów różnorakich i na rehabilitację latała, jakiśs zastrzyki dostawała nawet, a ja ją kiedyś nakryłam wijącą się z bólu na podłodze. Znajomi polecili nam "znachora" z Wrocławia (mówię "znachor", ale był to "ruski" ortopeda, a jednocześnie irydolog). Mama pojechała do niego i tak: ręka bolała, stwierdził, że od kręgosłupa szyjnego i... ciągnął ją za nogę
I do domu kilka ćwiczeń zadał, dziś jak myślę, to mi trochę na McKenziowe wyglądają. Mama była u niego na 4 czy 5 wizytach i przeszło. Może po 8-10 latach ręka znów ją zaczęła trochę pobolewać, ale nie tak jak wtedy.
Mój mąż też z usług tego pana potem kilka razy skorzystał i też bardzo sobie chwalił.
Może kogoś takiego poszukać, popytać wśród znajomych? Bo jednak ci wschodni lekarze widzą człowieka jak całość, a nie że jak katar, to się leczy tylko katar i na nic innego nie patrzy:(
Zdrowia - Wam obu