Autor Wątek: Agawowy świat  (Przeczytany 681228 razy)

Offline roza3

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4908
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1755 dnia: Września 02, 2015, 11:14:56 am »
kanion my se obejrzały
Aga wiemy jak wygląda
fotek wspólnych wstawiać nie musi
  ;D :P >:D
2005-mastectomia piersi prawej, carcinoma ductale invasivum, G II, Bloom II, 13 węzłów usuniętych, w 2 przerzut, chemioterapia, trójujemna
2015-mastectomia piersi lewej-profilaktyczna z powodu brca1

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1756 dnia: Września 02, 2015, 02:52:14 pm »
bo ja się zastanawiam, tak generalnie się zastanawiam - jaki to ma sens? żebym Wam opowiadała o tej Hameryce? Jak kto ciekawy jak tam jest, to se poczyta w necie - net wie wszystko ;) A moje doświadczenia i przeżycia (zresztą nie tylko stamtąd) jakoś tak niespecyficzne, że aż nie do zrozumienia dla mnie samej, więc tym bardziej pisać o nich mi nie śpieszno ;)

Na ten moment cieszę się, że znowu mam laptopa (bo mi zaginął), że mam smartfona (bo mi się popsuł), że powolutku odzyskuję siły po tym szalonym wyjeździe. Aby do przodu  8)
I bardzo wszystkich zaglądaczy do mnie_tu przepraszam - jeszcze nie mogę pisać, czytać, przetwarzać w sobie - tego co u Was; co nie znaczy, że o Was nie myslę  :-*

poniżej - zamyślenie nad sensem nad Grand Canyon  8)



Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1757 dnia: Września 02, 2015, 03:51:43 pm »
ja nie jestem wcale ciekawa, co o Ameryce piszą w necie, a jak będę ciekawa, to se znajdę,
ja jestem właśnie ciekawa Twoich wrażeń, im bardziej niespecyficzne to dla mnie i czytających lepiej, nie?




rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1758 dnia: Września 02, 2015, 03:56:29 pm »
Mnie też zawsze najbardziej interesują indywidualne odczucia, wrażenia, refleksje, bo dzięki nim, nie tylko poznajemy nowe kraje, ale i osobę, która się nimi dzieli  :)
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1759 dnia: Września 02, 2015, 05:22:37 pm »
Aga pisz , ciekawa jestem twoich przezyc , w końcu liznęłam tez   tej Hameryki i naprawdę jest o czym dyskutować.  Wywołuje ona skrajne emocje , popatrz nawet Zuza będąc  pod jej  ogromnym wpływem skonstruowała pracę magisterską!:)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1760 dnia: Września 04, 2015, 10:58:36 pm »
Agawo, no nie bądź taka, nie daj się prosić, nie zastanawiaj się już, pisz, pisz, plisss.....  :)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1761 dnia: Września 05, 2015, 11:18:33 am »
Już się nie zastanawiam :) Już robię notatki, grupuję zdjęcia ;) To na prawdę wcale nie proste, eh - tyle dni, tyle zdarzeń, tyle wrażeń, tyle myśli.
Zostwiając naszą 10-dniową włóczęgę przez Europę - w Stanach spędziliśmy 4 tygodnie, przejechaliśmy samochodem ponad 10 tys km, nocowaliśmy w około 20 różnych miejsc, na nogach przeszliśmy (jak policzył Ifon mojego synowatego  >:D) łącznie 476 km, co daje jakieś 17-25 km dziennie; biorąc pod uwagę, że były dni (co prawda tylko 2  :P) leżenia i nie_łażenia oraz dni mniej intensywne, powoduje, że ból nóg czuję do dziś (szczególnie odnowił sie problem ze ścięgnami Achillesa  :-[).
Dziś mam wolniejszy dzień. Poza tym, że znowu mi się popsuł telefon (to przestaje być już śmieszne  >:() i muszę kopnąć się do miasta (bez samochodu, bo ten, jakże by inaczej - popsuty  >:(), aby spróbować go reanimować, to jestem wolna i bez zobowiązań  ;) ;D Na szczęście (byle nie zapeszyć  C:-)) laptop kupiony na allegro  ztx działa bez zarzutu :)
Dziś napiszę jakąś bardziej zborną notkę i czymś z tej Hameryki; obiecuję  C:-)

Na razie - zdjęcie zrobione w drodze - tak to było  8) szczególnie o świcie (jak na zdjęciu), gdy trzeba bylo jechać dalej  8)

Offline hamak

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 9926
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1762 dnia: Września 05, 2015, 11:36:59 am »
Pierwsze koty za płoty :oklaski:
Niecierpliwie czekam na c.d. :-*
Diagnoza: rak piersi (carcinoma ductale invasium)
Leczenie:
1-sza mastektomia - 2003r. T2, G2, Er (-), Pgr (-), usunięte węzły chłonne, chemioterapia, radioterapia;
2-ga mastektomia - 2011r. T1, G2, Her2 (-), Er (+), Pgr (+), biopsja węzła wartowniczego (-), hormonoterapia (Tamoxifen)

Offline Natalia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7185
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1763 dnia: Września 05, 2015, 12:02:12 pm »
Super wyprawa gratuluję.
Natalia

Offline sasky7

  • Zadomowiona
  • **
  • Wiadomości: 1003
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1764 dnia: Września 05, 2015, 06:23:02 pm »
Rety!!!
4 tygodnie wojaży ...
... 476 km w nogach!

Wrażeń przy tym zliczyć się nie da, i tych "ochów" i "achów" również.

Pisz, wklejaj, pokaż nam trochę tego, co widziałaś  :)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1765 dnia: Września 05, 2015, 07:43:15 pm »
O Ameryce notka pierwsza –

Gdy myślę dziś o wakacyjnym american trip najpierw myślę o mustangach. Dziwicie się? I dobrze. W Ameryce wiele rzeczy mną wstrząsnęło – ta historia też. Zresztą razem z historią Indian. Pewnie moje myśli mają związek z falą emigrantów zalewającą Europę i wrogimi, wręcz nienawistnymi  głosami wielu osób…
Przez wiele dni przemieszczaliśmy się przez dzikie rejony Ameryki na których do dnia dzisiejszego są rezerwaty Indian. To (przynajmniej w stanach Nevada, Utah, Arizona, nowy Meksyk) bardzo nieprzyjazna ziemia – głównie pustynie kamienne. Ci z Indian, których spotkaliśmy – to jakby ludzie żyjący bez możliwości asymilacji ze społeczeństwem. Mężczyźni głównie pijani, często żebrzący pod stacjami benzynowymi, brudne dzieci chodzące bez celu. Niby prawo stanowi, że w każdym z rezerwatów są punkty szkolne i punkty ochrony zdrowia, ale jednocześnie nie ma obowiązku szkolnego, więc Indianie swoich dzieci często do szkoły nie posyłają. Ogromne wrażenie na mnie zrobiły indiańskie kobiety. Często zajmują się one wyrobem biżuterii czy pamiątek; mają pozwolenie sprzedawania ich osobiście; w kilku miejscach specjalnie się zatrzymaliśmy, aby coś od nich kupić, ale przez wszystkim chciałam porozmawiać. Niestety to drugie się nie udawało. Mój szkolny angielski był niewystarczający, abym mogła wejść w jakąkolwiek wymianę z nimi na temat niezwiązany z ceną drobiazgu, który kupowałam, a ich akcent i ubogość słownictwa była taka jakby nie znali angielskiego; nawet mój synowaty, który jest w zasadzie dwujęzyczny, nie dał rady; jakby opędzały się od niego, jakby był zbyt nachalny w swoich próbach. Natomiast zawsze, przy każdym spotkaniu,  zatrzymywało mnie ich spojrzenie: przerażająco smutne oczy na twarzy wyrażającej dumę i nic więcej; żadnej chęci rozmowy, jakby nie chciały nic usłyszeć, ale też jakby straciły potrzebę czy chęć powiedzenia czegokolwiek. (Gwoli sprawiedliwości: wiem, że właśnie kobieta – Indianka została wybrana mis świata, czyli są takie, którym udaje się zmienić swoje życie; widziałam także piękną młodą Indiankę pracującą w barze, czyli jednak są tacy, którzy próbują integrować się ze społeczeństwem…)
Co to ma wspólnego z mustangami?
Już wyjaśniam. Jak wszyscy wiemy – konie zawitały do Ameryki razem z konkwistadorami w XVI wieku. Wcześniej rodowici mieszkańcy Ameryki nie widzieli takich stworzeń. Gdy zobaczyli Hiszpanów na koniach padali na ziemię i bili pokłony, ponieważ byli przekonani, że tylko bóstwa mogą tak wyglądać – czyli mieć dwie głowy, ręce i cztery nogi. Jednak bardzo szybko Indianie nauczyli się, że konie mogą być również ich sprzymierzeńcami. Ponieważ konkwistadorzy nie pilnowali swoich zwierząt, bo byli przekonani od początku o tym, że są u siebie, nocami konie się oddalały, a z czasem Indianie nauczyli się je obłaskawiać i hodować, ponieważ uważali je za dar niebios, traktowali je bardzo łagodnie. Jednak ogromna część koni zaczęła żyć na wolności. Ponieważ warunki bytowe były dobre, więc mnożyły się na potęgę. I żyły przede wszystkim na wolności. Zresztą słowo ‘mustang’ pochodzi od hiszpańskiego słowa: „mustengo” i oznacza „bezpański”. Indianie nie trzymali swoich koni na uwięzi, bardzo je szanowali, nie zakładali żadnych uprzęży ani siodeł, a na noc puszczali je wolno. Rano mustangi do nich wracały.
W tej historii koniecznie muszę wspomnieć, jak to się stało, że Indianie stracili prawa do ziemi, na której żyli od zawsze. Otóż nie zostali oni pokonani w żadnej z wielu bitew, nie zostali powybijani. Zostali oni namówili do sprzedania swojej ziemi. A ponieważ nie znali znaczenia kupna-sprzedaży czegoś, co wydawało się im wieczne i podarowane wszystkim ludziom przez bogów, więc nie rozumieli tego, co robią. Przy tym byli otumaniani alkoholem przez tzw. kupujących. Do dziś alkoholizm jest ogromnym problemem Indian. Ich organizmy nie metabolizują związków alkoholu, przez to bardzo szybko się uzależniają i bardzo szybko ich organizmy się degenerują. Akcje społeczne w tej sprawie, którymi zawieszona jest Ameryka, nie docierają do ich świadomości, bo są tak pijani…
Ad rem - jak powiedziałam – mustangi czuły się w nowym świecie dobrze i rozmnażały się. Gdy do Ameryki zaczęli przyjeżdżać osadnicy oczywiście ‘brali’ sobie dzikie konie. Zwyczaj zresztą był taki, że konie się albo odławiało, albo kradło ;) Ale co z resztą? Ano zaczęła przeszkadzać osadnikom, którzy zakładali swoje ogromne rancza i farmy, tym bardziej ogromne, że ziemia była przecież ‘niczyja’, bo już nie Indian.
Stada mustangów niszczyły uprawy poszukując pożywienia. Osadnicy organizowali nagonki, zapędzali stada mustangów nad skraj kanionów i spychali je w dół.
Gdy siedziałam nad Wielkim Kanionem, patrzyłam w dół i myślałam – ile stworzeń tam spadło?...
Refleksja, która mnie nie opuszcza: Ameryka to kraj, który został zbudowany na kradzieży, oszustwie i zbrodni. A Indianie i mustangi są tego symbolem.
(poniżej: zakupiona biżu od pięknej Indianki i upolowane aparatem stado mustangów; do dziś można je spotkać na wolności; na szczęście są pod ścisłą ochroną)

« Ostatnia zmiana: Września 05, 2015, 07:44:59 pm wysłana przez agawa »

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1766 dnia: Września 05, 2015, 09:27:50 pm »
Dzięki i prośba o jeszcze  :)

Dlatego, mimo, że nie byłam, a może właśnie dlatego,
lubię czytać/oglądać, o ichnich kulturowych różnicach.
I właśnie P. Conroy, którego polecałam onegdaj, tłumaczył ciekawie różnice pomiędzy głębokim południem,
a północą.

Agawo pisaj, czekam z niecierpliwością  :)


Offline latek

  • Zadomowiona
  • **
  • Wiadomości: 802
    • Arabia Saudyjska oczami Polaka
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1767 dnia: Września 05, 2015, 09:38:24 pm »
taki mi się cytat przypomniał, pamiętam go jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy książki Karola Maya były moją ulubioną lekturą
"A kiedy szczątki ostatniego z Indian zgniją w zaroślach i w wodzie, wtedy szlachetnie myślące i czujące pokolenie stanie przed sawannami i górami Zachodu i zawoła:
Tu spoczywa czerwona rasa; nie stała się ona wielką, gdyż nie dano jej osiągnąć wielkości.
"
Motto
"Najlepszym sposobem korzystania z życia jest żyć w sposób niebezpieczny.
Życie przeżywa się intensywnie dopiero wówczas, kiedy ani na sekundę nie zapomina się, że można je w każdej chwili stracić"
pułkownik Thomas Michael Hoare
("Mad Mike" Hoare)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1768 dnia: Września 05, 2015, 11:28:56 pm »
Obawiam się, że po moich notkach o Ameryce… hm… nie polubicie tego kraju. Nie znaczy to, że nie jest tam pięknie. Przyroda jest piękna. Taka, która rzuca na kolana i odbiera oddech z zachwytu. Dla odmiany nastroju - jutro obiecuję o Parkach Narodowych :) Obiecuję się postarać i nie pisnąć (chwilowo  8)) ani słowa o ludziach  >:D

Offline hamak

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 9926
Odp: Agawowy świat
« Odpowiedź #1769 dnia: Września 05, 2015, 11:35:28 pm »
O-ho! To ja czekam na to o ludziach >:D
Diagnoza: rak piersi (carcinoma ductale invasium)
Leczenie:
1-sza mastektomia - 2003r. T2, G2, Er (-), Pgr (-), usunięte węzły chłonne, chemioterapia, radioterapia;
2-ga mastektomia - 2011r. T1, G2, Her2 (-), Er (+), Pgr (+), biopsja węzła wartowniczego (-), hormonoterapia (Tamoxifen)