pracowitą mam dziś niedzielę
niedawno dostałam trochę jabłek, co do zjedzenia, to do zjedzenia, resztę trzeba przerobić
Chłop pomocny bardzo, obiera, kroi
zrobiłam kilka słoiczków bez cukru (dla mnie i Kuby) i kilka z cukrem (dla reszty)
zrobiłam eksperyment - zamroziłam trochę jabłkowego musu, dziś degustacja -pyszne
więc kolejną porcję musu - do pojemniczków (znów w wersji cukrowej i bez)
jak jabłka to i szarlotka, właśnie wyjęłam z piekarnika
obiad zaplanowałam też prawie królewski
jeszcze bigosu mi się zachciało, żeby był na wtorek - pyrka w garze
z pieczenia chleba zrezygnowałam, bo niedzieli mi zbraknie na te kulinarne wyczyny
jutro Lublin i spotkanie z Kasią, już się cieszę
tym razem umówiła nas pani z rejestracji
zimę mam za oknem,śłisko jak diabli
a Młody pojechał na deskę, też sobie wybrał porę, martwię się