Ojej, jak sie długo nie pisze, to już się nie chce pisać, bo za dużo zaległości trzeba nadrobić
W tak zwanym międzyczasie wyskoczyłam na 3 dni do Nikaragui, żeby wreszcie nie być nielegalnym emigrantem tylkoi legalnym turystom
Dzięki Bogu wzięlam ze soba kartę, bo już na granicy facet mnie oskubał i mialabym w perspektywie odżywianie sie przez te 3 dni morska pianą i sałatą
Na granicy zlikwidowano główna atrakcję- do Nikaragui już sie nie przechodzi przez dziurę w płocie!!! Przyznam, że mnie to bardzo rozczarowało, czy cywilizacja musi wszędzie tak brutalnie wkraczać?
No i w dodatku celnik w okienku wydał mi resztę, to albo był cud albo cos "niedobrego" dzieje się z tym krajem
Jadąc "tam" jeszcze się nie zorientowałam, że mój pochemijny mózg dał sie oszukac, wiec zaszalałam i wzięłam taksówkę. Taksiarz narzekał jak trzeba na dyktaturę, jak usłyszał, że jestem z Polski to wychwalal Jana Pawła II, po czym znowu narzekał na dyktatora, twierdzac, że faszysta i hitlerowiec, że po ulicach krążą szwadrony smierci, a w ciemnych zaułkach ciagle znajduje sie trupy opozycjonistów, poczym o Benedykcje XVI tez powiedział, że hitlerowiec.
Nie wiem jak to jest z ichnim dyktatorem, ale chyba gdyby był taki groźny to by sobie taksiarz tak nie pozwalał gadać, bo zarazy by go namierzyli
A w San Juan del Sur nastrój bynajmniej nie biedy i grozy, ale nieustannych wakacji, mnóstwo turystów, ciemne zaułki bezpieczniejsze nocą niż głowne ulice Lublina.
Hotelik nie najgorszy, choc prysznic miałam zepsuty. Za to można było poleżeć pod drzewem w hamaku, wygłaskac rudego kota, skorzystac z komputera z mordercza hiszpanska klawiaturą.
Okazało się, że niepotrzebnie wymieniałam kasę! Wszystkie sklepy przyjmuja dolary i wydaja reszte w miejscowej walucie, przelicznik lepszy niż gdybym wymieniła w Kostaryce. No cóż, nauka kosztowac musi