Dana chyba jednak jeszcze nasze pokolenie, w dużej mierze, było inaczej wychowywane. Ja i moi bracia nie chodziliśmy do przedszkola, to czas spędzony w domu i w bliższej lub dalszej okolicy domu. Czasem nawet w bardzo dalekiej (dwa, trzy kilometry od domu) jak na takiego malucha. To był czas zdobywania doświadczenia i kontaktów. Jak niedawno byłam w okolicy mojego, względnie świadomego, dzieciństwa, to sprawdziłam licznikiem samochodowym, ile kilometrów pokonałam z koleżankami i kolegami w podobnym (przedszkolnym, 5, 6 lat) wieku i wyszło, że do 4 km w jedną stronę. To były całodzienne wycieczki do rodzin tych koleżanek i koldgów, bo jak już doszła ta czereda do celu, to miała popas. Tych doświadczeń dzisiejsze dzieciaki nie zdobędą w przedszkolu, nikt im nie pozwoli jeść w lesie kapusty zajęczej. No normalnie zdałam sobie sprawę, że my jak czerwone kapturki dawaliśmy przez las do babci.😆 Teraz to jest tam asfaltowa szosa w zdecydowanie większej części, wtedy szło się po piachu, w większej części. To były czasy. Kto teraz puściłby takie maluchy same przez las. Ja nie.