od paru dni coś mnie podgryzalo, jakieś śaldym/y udami, na plecach, na szyi, ciaglem niespokojna...dzsiaj kole północy myję się a pod dupecjąz tyłu pagóreczek swędzący i lusterko pokazało,że cosik tam siedzi. Normalnie sama bym wyjęła, ale tam nie dałam rady więc autko i do ambulatorium,Tam pani to się obśmiała, że z takim małym chciało mi się jechać...podziekowałam, pojechałam. Ale to małe to chyba dwa dni we mnie siedziało, od sobotnich urodzinek Kubusia na ogrodzie, wczoraj byliśmy w Krakowie poczęstować ciężarną i resztę torcikiem, więc nie byłam w ogrodzie. A całe uda, plecy, boczki mam pokąsane, więc szukał dziad miejsca.
no i jak miałam spać wiedząc, że się wkręca, a już nieco był opity. Parę dni temu też wydawało i się że na szyi mam dziada,s swędziało, czerwony placek trzymał się parę dni,wczoraj wyskubaląm pincetą coś, ale nie wiem czy kleszcza. Mam już fobię.