Sasky, dojście do plaży mam super
Policzyłam nawet krokami - 70 od głównych drzwi domu, 47 od bramy podwórka
Nooo, potem jeszcze trzeba tak od 40 do 100 przedreptać, żeby zająć dobrą miejscówkę
Paklenica - wspaniałe, monstrualne skały, cudny kanion, piękne widoki, wodospadziki na strumieniu, przy których można się potaplać, mnóstwo "ścieżek" wspinaczkowych i wiszących tam na różnej wysokości ludzi. Początkowo wyznaczona trasa jest stroma, ale dobrze przygotowana pod przeciętnego turystę, więc niezbyt męcząca, zwłaszcza rano, bo jest w cieniu. I tutaj co chwila ochy i achy
Ale potem się trochę rozczarowałam, bo dłuuugo się idzie taką żwirkową, prostą i płaską alejką, jak w parku miejskim
Trasa raczej nudna dla łazików górskich, naprawdę taka nawet dla turystów nawet w sandałach.
Nie żałuję jednak, bo warto było zobaczyć od środka choć ten fragment Velebitu
, a przy okazji załapaliśmy się na zdjęcie z osiołkiem i kawę parzoną w tygielku podaną w obitym, blaszanym kubku
Ni dotarliśmy do końca "szlaku", brakło nam pół godziny drogi, ani nie weszliśmy na punkt widokowy, bo małż miał dość skwaru:( Ciekawe, że zaraz po zejściu chciał obiad na cito, żeby szybko iść na plażę
Punktu nie odpuszczę - wybieram się tam w czwartek rano
Ciekawostka: przeczytawszy uprzednio na stronie Parku, że wstęp wolny mają m.in. niepełnosprawni, w kasie powiedziałam, że jestem "inwalid" i (nieproszona
) pokazałam moją "polisz kard of inwalid" - wpuszczono mnie za free i jeszcze pan strażnik się zmartwił, że nie mam karty parkingowej, bo wtedy parking też darmowy
Dziś w NP Krka - zniżka jak dla dzieci, czyli 80 zamiast 110 kun. Zawszeć to dwa zimne piwka
Co do Parku Krka - zieleń, woda, wodospady różnej maści, rybki, kaczki, kuźnia, tkalnia - wszystko mi się podobało
Dopóki ponownie nie zeszliśmy pod "główny" wodospad - a tam tłum jak na koncercie rokowym
Człowiek na człowieku, na mostku zator
Już od połowy drogi coś mi się gęsto wydawało na ścieżce, ale czegoś takiego jak pod wodospadem to w życiu nie widziałam
Jak przybyliśmy tam rano, to było pusto - trzeba było wtedy pod wodospadem (nie dosłownie, kilkanaście metrów od niego) się wykąpać i zdjęcia robić, potem nie było szans, żeby się na tych zdjęciach w tym tłumie odnaleźć
Za to warto zatrzymać się w samym miasteczku Skradin, skąd stateczki przewożą turystów w pobliże wodospadu, malutkim, ale bardzo klimatycznym, napić się kawy, pozaglądać w strome, wąskie zaułki i uliczki, rzucić okiem ze szczytu dawnej twierdzy na miasteczko, marinę i okoliczne pagórki
Do Zadaru nie przygotowałam się należycie, a zwiedzanie bez planu jest do kitu, dużo ważnych/fajnych rzeczy się pomija
Stare miasto ładne, lecz na kolana mnie nie powaliło, może dlatego, że znów tłumnie i strasznie głośno
Za to morskie organy - 3 x tak
No i knajpka w podwórzu - miło, smacznie i - jak reklamowano - ogród z air-condition
(okazało się, że to porozstawiane wiatraki chlapiące dodatkowo mgiełką wodną - coś a'la sposób mag
)