Amadku dziękuję.
Wczoraj szczęśliwie wróciliśmy.
Impreza udana. Większość to nasi ramole. Każdego dnia wyprawy na szlak. Przypomniałam sobie trasy karkonoskie. Nacieszyłam oko widokami i zaśnieżonymi choinkami. Nogi dostały solidnie w kość. Każdy dzień w trasie od 10-tej do 16-17-stej. Obiadokolacja o 18, a o 20-stej spotkania towarzyskie. Prezentacje z ciekawych wypraw, śpiewy, degustacje nalewek, uroczysty śledzik (w tym roku w kolorach żółtych).
Pogoda raczej nie narciarska, ale i narciarze sobie radzili, wyjeżdżając do Czech. Na Puchatku też jeździli, ale śnieg był dobry z samego rana, a od południa to już taka mało śliska breja. Ja wolałam chodzić, bo niecierpię ubierać butów narciarskich. Mogę się poświęcić tylko, gdy super warunki narciarskie i super widoki, a nie tylko zaliczanie kolejnych zjazdów.
A chętnych do chodzenia było sporo, więc narty odpuściłam.