Odliczamy godziny do: koncertu cykad, snurkowania, pizzy, owoców morza, czytania na plaży, wina prosto z beczki (czy. PET'a), ogromnych porcji lodów podawanych przez magików w Premanturze (może nagram filmik, to zobaczycie tę żonglerkę gałkami, połykanie całych gałek, sztuczki z serwowaniem lodów), spacerów o poranku po pustym starym Rovinj.
Tylko te temperatury i kilkunasto godzinna podróż nieco przerażają.
Buziaki i do zobaczenia!
Danuto, w odróżnieniu od Atojki ja ni w ząb nie kumam chorwackiego. Jedynie pamiętam, kto to vredna żena