Ptaszyno, rodzinny nie ma limitów, sam sobie je stwarza, by mu więcej zostało we własnej kieszeni
A co do kierowania nas do rodzinnej (oczywiście tych, którzy mają ustabilizowany stan, bez podejrzeń o wznowę) nie jest bez sensu. Obędzie kolejek onkologom, na leczenie trudnych przypadków. Dziś, szczególnie u lepszych lekarzy, kocioł i mimo, ze masz numerek, lekarz często wzywany na oddział (tak jest u nas) i duże opóźnienia w przyjmowanych pacjentach. A wśród tych już uznanych za zdrowych, czekają też ciężko chorzy i lekarz nie może im poświęcić odpowiedniej ilości czasu, bo tłum do przyjęcia.
Jestem więc za takim rozwiązaniem. Tylko pytanie po jakim czasie, czy ma to być 5 lat, czy 3. U nas po 10-ciu latach to już chyba nie przyjmują w centrum onkologii.
A przecież, jak będzie coś podejrzanego, to rodzinny skieruje do onka i jeszcze z tego tytułu ma jakieś gratyfikacje, że wykrył.