Aga,bo to ja zawsze jestem operatorem aparatu dlatego mnie mało,czasem jak małż pomyśli to nam strzeli jakąś fotkę
Ogólnie to humory mieliśmy do bani.Zamówiliśmy sobie noclegi na mazurach ale w innym miejscu niż zwykle.No i porażka kompletna.Niby prywatność zachowana bo domek na działce nad jeziorem ale tylko kibelek w środku,prysznicować się trzeba było na zewnątrz za kotarą
W przypadku upałów nie byłoby problemu ale tam lało non stop a termometr pokazywał max 17 stopni. Więc po dwóch znudzonych dniach podjęliśmy decyzję że jedziemy nad morze.Mała była przeszczęśliwa,pierwszy raz była nad taką wodą
Planowaliśmy zostać kilka dni ale kasę utopiliśmy w tym nieszczęsnym mazurskim domku więc na hotel nas nie było stać a wolnych kwater w Brzeźnie blisko plaży ni hu hu.Więc wieczorem z bólem serca wracaliśmy do domu.Ale warto było,nawet dla tych kilku godzin warto