Najlepsza jest czerwona soczewica, rozgotowuje się na puree, nie trzeba miksować. Jedną szklankę ziarna (jakieś 250g...słowo jakieś b. ważne,bo to przepis "nieaptekarski"
)) zalewamy dwiema szklankami wody. Gotujemy na papkę. Można nie przyprawiać, ale można też użyć warzywnego wywaru, dodać listek laurowy, ziele ang.,cebulę nadzianą goździkami, jadnak to wysiłek słabo zauważony w skończonym daniu...
Teraz drugi element, przygotowywany oddzielnie: Mrożone podgrzybki lub prawdziwki...wystarczy pół paczki. Mają dużo wody, którą trzeba odparować w czasie smażenia.Oliwa, czosnek, cebula, sól i pieprz wystarczą, żeby pasztet był wyrazisty. Przyda sie tymianek, natka lub rozmaryn, nie zaszkodzi łyżka masła orzechowego. Ponieważ w trakcie gotowania soczewica staje się bladożółto- beżowa możemy poprawić odcień dodając łychę koncentratu pomidorowego...
I w ogóle...czerwona soczewica ochoczo przyjmuje wszelkie przyprawy, jest jak zagruntowane płótno, które prosi, żeby nanieść farbę
Np. kieliszek brandy, żubrówki nie byłby zły
By pasztet był kremowy i wilgotny, musi mieć dużo tłuszczu..Do przesmażonych grzybów i cebuli dodajemy pół paczki masła lub 150 ml oliwy i trzy, cztery roztrzepane jajka.Teraz wylać (połączoną z grzybami soczewicę)) do keksówki (wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą), postukać blaszkę(he, he), by wyleciały bąbelki powietrza i na 30, 40 min do piekarnika..powiedzmy 180 stopni. (Ja piekę w 190..i też dociągam do 40 min). Z reguły robię składniki x 2,bo mam dwie keksówki wykorzystuję w ten sposób całą paczkę grzybów...no i dłużej można się nacieszyć! (Nadmiar zamrażam)
W Ciechu miałam również wariant marchwiowy (dla mnie najlepszy), oraz porowy. Hej!
Aha...w Kozienicach miałam wyrób z soczewicy brązowej (akurat łatwiej mi było kupić). Było gites, ale warto i lepiej poszukać czerwonej...No i "sobotnie" się nie załapały..zjadłyśmy wszystko łod razu.