co mnie dzisiaj ucieszyło - kartka w skrzynce pocztowej
z pozdrowieniami od paczki
- proszę o wpisanie mnie na listę kolejnegospotkania paczki
, ucieszyło mnie, że po pięciodniowej fieście w Barcelonie wróciłam szczęśliwie i zastałam rodziców w stanie
nie najgorszym - kilka dni przed wyjazdem ojciec był w szpitalu, nafaszerowany psychotropami (ma Alzhaimera i 89,5 lat), kórych normalnnie mu nie podajemy, przestał w ogóle wstawać z łożka, ja mu na własną odpowiedzialność wycofałam i zaczął znowu chodzić z pomocą do lazienki, kuchni i teraz stan jest constans... ufff... ja przez pieć dni oderwałam się od normalności, zachwyciłam się Barceloną, zwiedziłam mnóstwo, poradziłam sobie ze wszystkim - komunikacją, dotarciem do wszystkich wyznaczonych miejsc, cudowną kąpiela w morzu ok. 18=tej po pierwszej turze zwiedzania, druga tura to wieczorne wyjścia na wszelkie koncerty np. pod Katedrą św. Eulalii orkiestry symfonicznej, spiewaka katalońskiego z bandem, pokazy pirotechniczne na plazy Barcelonetty, na placu hiszpańskim kończące parodniową fiestę LA MERCE i długo by opowiadać.... wybaczcie- jestem jeszcze w pozytywnej emocji
,
wczoraj wieczorem wróciłam
, śniło mi się , że jade do pracy metrem
..... było pięknie, czuję jak bym wróciła z dlugiej podróży, a to
"tylko" pieć pieknych choć b. intensywnych dni